Dolina Ciechania.
Tym razem nie było pobudki wcześnie z rana. Pracownik parku miał się zjawić o 10tej. Więc wyspaliśmy się, zjedliśmy śniadanie, by spakować się i czekać niecierpliwie pod Hajstrą.
Bo dziś mieliśmy odwiedzić dolinę Ciechania, dawną łemkowską wioskę.
Po chwili wychodzimy z lasu, jeszcze pełno krzaczorów, by z lewej odsłoniły się polany na stoku po drugiej stronie strumienia. Nasz przewodnik mówi, że starsi mieszkańcy pamiętają jak woda w strumieniu była czerwona od krwi. W tej dolinie doszło do ciężkich walk między okopanymi Niemcami na stokach Nad Tysowym a nacierającymi wojskami sowieckimi. Dla ciekawych, polecam poszukanie w internecie więcej informacji.
Ścieżka mija stare drzewa owocowe, przy których sadzone są młode drzewa by zwierzęta mogły z nich dalej korzystać.
Na jednym z nich widać szczególnie ślady po kulach z walk ofensywy dukielskiej, inne nagrobki również mają ślady kul:
Obok stoi metalowy krzyż, na którym kiedyś była informacja o pochowanych żołnierzach z czasów wspomnianych walk, natomiast podczas naszej wizyty wisi podziurawiony hełm:
Powyżej w kolejnym zagajniku leży cmentarz (który to prawosławny, a który greckokatolicki? nie wiem...
Napisy zatarte...krzyże ułamane...jedynie wśród liści ścieżki ma...borsuk, który ma norę pod grobem zamordowanych parocha i jego córki. Doczytałem, że w trakcie prac rok temu została nora zasypana, jednak dziś:
Oglądamy zbudowaną tamę przez te mądre zwierzaki i znad lasu widzimy wznoszące się Bieliki - edycja nie Bieliki a Orlika Krzykliwego, symbol Magurskiego Parku Narodowego:
Na koniec link do zdjęć.
Bo dziś mieliśmy odwiedzić dolinę Ciechania, dawną łemkowską wioskę.
Dolina Ciechania.
Wreszcie przyjechali nasi przewodnicy, po opłaceniu bilety ruszamy sporą grupą:
Nasz przewodnik po prawej.
Na początek idziemy śladem starej drogi łączącej wsie Ciechania z Hutą Polańską, po minięciu ostrzeżenia, o ostoi niedźwiedzia. Ścieżka jest zarośnięta, jest oczywiście przechodzenie przez strumień:
Idziemy po śladach jeleni, byka z łanią.
Wyżej strumień zamienia się w bagnisko, z żeremiami bobrów. Wśród nich zachowała się budka, w której wopiści podłączali się i składali meldunki:
Tu usłyszałem nazwę, Dolina Śmierci...choć sama dolina zwaną Doliną Śmierci leży bardziej na wschód.
Mijamy ślady dzików, ubita trawa i ruszamy dalej.
Ścieżka mija stare drzewa owocowe, przy których sadzone są młode drzewa by zwierzęta mogły z nich dalej korzystać.
Dochodzimy do drogi, nie jest to droga biegnąca za dawnych czasów, a powojenna.
Tu skręcamy na północ.
Oprócz odnowy drzew owocowych są też sztuczne oczka wodne.
Po krótkim podejściu schodzimy obejrzeć stare cmentarze, najpierw jednak mijamy zarośnięte resztki fundamentów cerkwi greckokatolickiej z końca XVIII w (ledwo widać ich kawałek). Nad nią znajduje się kilka nagrobków.
Obok stoi metalowy krzyż, na którym kiedyś była informacja o pochowanych żołnierzach z czasów wspomnianych walk, natomiast podczas naszej wizyty wisi podziurawiony hełm:
Powyżej w kolejnym zagajniku leży cmentarz (który to prawosławny, a który greckokatolicki? nie wiem...
Widok z nad cmentarzy w głąb doliny.
Napisy zatarte...krzyże ułamane...jedynie wśród liści ścieżki ma...borsuk, który ma norę pod grobem zamordowanych parocha i jego córki. Doczytałem, że w trakcie prac rok temu została nora zasypana, jednak dziś:
Nora borsucza, u góry po prawej grób zamordowanych. To wejście, wyjście zaś u góry grobu.
Przewodnik opowiadał jak to rok temu wycieczka dzieci natknęła się na wyciągniętą czaszkę...na szczęście my takich "atrakcji" nie mieliśmy. Wspomniany grób:
Po przerwie ruszamy dalej. Mijamy wzniesienie i schodzimy nad bobrowiska. Udało mi się być z przodu i zobaczyć jak woda się mąci, a pod trzcinami płynie wspomniany gryzoń! Niestety nie mam dłuższego zooma, więc zdjęcie przedstawia scenę, po fakcie:
Bobrza budowla. Kamienie obłożone gliną :)
Słabe wycięcie i powiększenie. Dzień wcześniej kilkanaście metrów od nas się wzbijał do lotu.
Dochodzimy do końcowego punku, z którego będziemy już wracać. To niestety upadła kapliczka:
Mijamy ruiny strażnicy niemieckiej z czasów II wojny światowej ( wśród drzew), oraz niedokończonej owczarni:
Widać stąd doskonale granicę (wiedzie linią drzew nad polaną):
I powoli wracamy. Znów nad krwawy potok:
Wchodzimy w las, mijamy podpory mostu nad potokiem:
Słuchamy też jak odbywa się liczenie zwierząt, co oznaczają pomarańczowe kropki na drzewach, oraz dowiadujemy się, że dawniej w tych potokach żyły pstrągi. Niestety odkąd poziom wody opadł, zostały przetrzebione przez wydry. Wcześniej też dowiedzieliśmy się jakie wydra ma zwyczaje toaletowe, kogo odchody spotykamy (kuny).
Widać korzenie, które kiedyś dawały schronienie pstrągom przed wydrami. Ponoć wsadzając ramę, nie można było poczuć końca. Dziś poziom wody sporo opadł...
Po czym wracamy do auta by odbyć, jakże ciekawą podróż powrotną na jedynce do domu...
Ale o tym już przeczytacie w trzeciej części, na którą zapraszam :) .W niej też wspomnę ile mieszkańców liczyła wioska w czasach swej świetności, oraz skąd taka nazwa.
Dolina Śmierci jest trochę gdzie indziej - nad Chyrową.
OdpowiedzUsuńOwszem, natomiast tak powiedział nasz przewodnik, też nazywając Ciechanię Doliną Śmierci.
OdpowiedzUsuńCzyli chodzi o zwiedzanie z przewodnikiem.
OdpowiedzUsuńCzyli, że się trzeba wcześniej umawiać...
A jak człowiek na spontanie chciałby sam przejść to nadal kicha...
Ale oczywiście lepsze to niż nic.
Mnie najbardziej denerwuje, że nie dadzą przejść spokojnemu turyście, bo ochrona ścisła, a sami jeżdżą tam autami bez umiaru!
Wiesz niby z przewodnikiem, ale tam jest domek, w którym z tego co na forach piszą, siedzą różni ludzie, np osoby robiące badania...jak i strażnicy. I co gorzej podobno odbywają się tam też jakieś zjazdy "uprzywilejowanych" osób (co jest wkur...ce)...znam opowieści osób, które weszły na nielegalu i były łapane i straszone mandatami. Więc ich wejście polegało na przejściu jej i ostatecznie szybkim opuszczeniu. Z tym przewodnikiem/ami można za to przejść na spokojnie, do tego zajrzeć na cmentarz, trochę się poszwendać, za ich zgodą. W czasie rozmowy Ci panowie mówili, że w parku się myśli o puszczeniu ruchu turystycznego przez Dolinę, ale mijają niedługo dwa lata i nie ma tu zmian. Do tego ci strażnicy, z którymi rozmawialiśmy, podchodzą do wejść nielegalnych na zasadzie, co może zniszczyć pieszy turysta? Czy rowerzysta? Przejdzie/przejedzie, więc część strażników przymyka oko na takie wejścia, co innego temat quadów czy crosów, te niszczą jak wiemy nie tylko parki. Jest jeden pan, pracownik parku, który jest służbistą (w necie są o nim opinie), na tego trzeba uważać. Zresztą z rozmowy wyszło, że zamknięcie doliny powoduje zarośnięcie jej, a więc zanik walorów jakie tu panowały, więc już wprowadza się koszenie łąk, dlatego też chcą znowu wprowadzić tu szlak turystyczny.
UsuńNie ma nigdzie tak swojsko i pięknie jak w Beskidzie Niskim :)
OdpowiedzUsuńCicho 😉 Bieszczady są piękniejsze 😉
UsuńPo cichu się zgadzam 🙂