Jako, że dwa lata temu zabierając chłopaków na Rysiankę zabrakło nam widoków to w planach na styczeń miałem powrót tu - o ile się nadarzy dobra pogoda. I dziś właśnie postanawiamy wrócić tu, tą sama trasą; zresztą dokładnie taką samą, jak 5 miesięcy temu przemierzaliśmy rodzinnie.
Koniec roku, to tradycyjnie czas na podsumowanie minionego roku. A jako, że już nie zanosi się na wyjścia górskie, to zabrałem się za to podsumowanie. Górskie podsumowanie. To jaki był ten... 2024?
Widok na oświetlone miasta, wschód z okna schroniska - czyż to nie brzmi zachęcająco? Takie cuda oferuje schronisko na Szyndzielni - przynajmniej takie miałem nadzieję i dziś wiem, że nie były one wydumane.
Niewyspany, zmęczony ale zadowolony, z kawą w ręku spoglądam na śpiący jeszcze Kraków leżący pode mną...by po chwili wsiąść znów za kierownicę i ruszyć na wschód. Dziś wycieczka w starym stylu - solo. Kierunek - wschód. Jadę w Beskid Niski!
Październik. Miesiąc chyba najciekawszy, najbardziej kolorowy. W tym roku znów udało się spędzić weekend w górach. Tym razem padło na Pieniny. W planach mamy ruszyć na szlaki, popodziwiać kolorową jesień i widoki z jednych z najpiękniejszych polskich gór - Pienin. Taki plan, a jak wyszło?
Nie raz dostaję pytanie od znajomych - gdzie polecił bym pojechać w góry? Gdzie jest pięknie w górach? Gdzie pojechać, gdzie wejść by obejrzeć piękne widoki? No to spróbuję dać kilka pomysłów na widokowe wycieczki.
Na koniec wakacji podjechaliśmy do Krakowa, wycieczka odbyła się w pewną upalną sobotę. Pojechaliśmy na krótki spacer po mieście, oraz na...pewną atrakcję dla jednej osoby z naszej rodziny.
Z rana mgła, owce, wędrówka pod górę, kilka hal z żółciejącymi trawami, wrzosy, w końcu słońce i piękne widoki choć nie za dalekie, żmija, kąpiel pod wodospadem i na koniec śmierdzące źródła - oto w skrócie opis niedzielnej wycieczki.
Pomysł na tą wycieczkę rzuciła żona - a może pojedziemy zobaczyć jakieś ładne miasto w okolicy? Potem wrzuciła w neta pytanie o najładniejsze śląskie rynki i pojechaliśmy.
Rankiem na niebie błękit i cudnie świeci słońce, szkoda, że ławki są w cieniu, bo jakże przyjemnie by się jadło śniadanie ogrzewając się promieniami słonecznymi. Jedząc śniadanie rozmyślam gdzie dziś pokierować swe nogi. W planach była Andrzejówka, Piotrek polecał mi Ruprechtický Špičák ja zaś mam ochotę obejrzeć Czerwone Skałki. Każdy cel w innym kierunku, więc gdzie iść?
Mogę powoli już zacząć odliczać - jeszcze cztery pozostały. Cztery pasma górskie, w których mnie jeszcze nie było, cztery razem z Ślężą, która mimo sporej wysokości względnej (ponad 500m), przynależy nie do gór, a do Przedgórza Sudeckiego. To jakie góry właśnie odwiedziłem? Zapraszam do lektury.