Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2016

Tatry - Murowaniec dwa razy jednej zimy - 2009/2010.

Obraz
Kolejna porcja wspomnień, ale połączę tu dwie relacje. We wrześniu miałem zaplanowany urlop i zarezerwowany nocleg w schronisku nad Morskim Okiem. Niestety zdrowie się posypało i urlop spędziłem jeżdżąc od lekarza, do lekarza. W listopadzie pani doktor pozwoliła na pierwszy wyjazd w góry (  relacja  ), a kilka dni później z kumplem pojechaliśmy w Tatry, pierwszy raz zimą, choć zima była wysoko. Jak zwykle idziemy doliną Jaworzynki, szybko osiągamy Karczmisko. Śniegu nie ma. Ale jest chłodno, polar zaczyna pokrywać szadź.

Zimowa Babia Góra, prawie dwa razy. 2010.

Obraz
Kolejną porcją wspomnień to z pewnego zlotu forumowego. W połowie stycznia 2010 roku pod Babią Górą odbywał się zlot forum Góry-Szlaki. Część uczestników dotarła na miejsce w piątek i weszli na szczyt w nocy z piątku na sobotę, dzięki czemu mogli podziwiać niesamowity wschód. To była mroźna zima, a wtedy trafiła się jeszcze noc bezwietrzna, a w każdym razie, mało wietrzna. Niestety ja pracowałem w piątek do wieczora, więc dopiero mogłem dojechać w sobotę rano. Znów podróż do Krakowa, jak zawsze ekspresem, przesiadka na busa do Jabłonki, skąd nas odebrał Tomek.

Pierwszy raz w Gorcach - zimowy Turbacz 2009.

Obraz
Kolejna garść wspomnień. Dziś już nie pamiętam dokładnie skąd się wziął pomysł na Turbacz, chyba to ta druga osoba zaproponowała odwiedzenie Gorców. W każdym razie pewnej mroźnej soboty z rana wsiadłem w expres bus relacji Katowice - Kraków, na dworcu autobusowym spotkanie, przesiadka w busa kierunek Rabka i jedziemy. W pierwszym autobusie zmarzłem, więc w kolejnym zakładałem drugą parę skarpet, no ale co się dziwić, na dworze było ok -17 stopni. Wysiadka, zakupy i ruszamy. Pierwsze minuty idziemy przez miasto. Po wyjściu na pola pierwszy szlakowskaz, ale nie z ilością minut, a liczbą kilometrów...17. Mina towarzyszki...bezcenna. No cóż czas ruszyć by dotrzeć do schroniska za dnia.

Na Jagnięcy.

Obraz
Obecnie od kilku lat nie jeżdżę w Tatry, ale kiedyś trochę ich zdeptałem. Dziś właśnie takie wspomnienie. Zaczęło się tak, że na forum GS koleżanka wrzuciła zaproszenie, że jadą w Tatry. A może to nie Pati a Zbig wrzucił zaproszenie? Już nie pamiętam, ale o dziwo żona się zgodziła na udział w takiej wycieczce, więc najpierw do nas przyjechała Skadi, by po chwili Zbyszek z Patrycją dotarli i  autem przemieszczamy się na parking obok wejścia na szlak. Krótkie pakowanie i ruszamy. Młodzi polecieli przodem, a my dostojnie za nimi. Szlak nocą nudny jak szlag ;) ale gdy w końcu zaczęło robić się jasno, to pierwsze widoki były zachęcające: