Wczesnowiosenna Jamna, czyli rodzinna wycieczka po Pogórzu.
Otwieram oczy, za oknem ponuro... Słońce dawno już wstało, ale go po prostu nie widać. Jednak wstajemy, jemy śniadanie i się pakujemy, by chwilę po 9tej wsiąść w auto i wyruszyć na kolejną wycieczkę... Po drodze robi się jeszcze bardziej ponuro, nawet lekki deszcz spotykamy. Gdzie to słońce, które od kilku dni zapowiadali na niedzielę? Gdy do tego całe popołudnie sobotnie padał deszcz, to niech Was nie dziwią nasze obawy, czy nie będzie za zimno, za ponuro, za dużo błota. Ale czemu tak późno zaczynamy wycieczkę?