Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2020

Jak stracić serce do Tatr? Wspomnienie z 2015roku.

Obraz
Niby rok później pojechałem na Siwy Wierch...niby w planach były jeszcze Tatry, ale to własnie na tej wycieczce coś we mnie pękło. A zaczęło się dość dobrze. Rodzina siedzie w górach, ja pracuję, ale mam wolną sobotę, po weekendzie nawet są w planach 3 dni rundy po Tatrach. Rano rzucam koledze hasło, że chyba pojadę na wieczór w Tatry, by z rana ruszyć wyżej. Kolega odpisuje, a może zamiast jechać wieczorem, to pojechać tak, by wcześnie z rana być już pod szlakiem?

Pustynia Błędowska od Czubatki.

Obraz
Budzimy się rano, za oknem słońce. W planach góry. Ale kurcze zimno jest...więc zjadamy na spokojnie śniadanie i po nim zaczynamy się zastanawiać, gdzie jechać. Zimno i brak miejsc do zjedzenia obiadu, brak zapasów kiełbasek na ognisko (plus urlopowa niewiedza, że to niedziela handlowa), powoduje, że na hasło Pustynia, zmieniamy plany. W końcu ileż można łazić po górach ;)

Wiosna w buczynie, część druga.

Obraz
Spacerów ciąg dalszy. Rodzinie spodobały się zdjęcia z buczyny, więc po obiedzie decyzja, jedziemy. Czym się będzie różnić? Zakładam dziś tele-obiektyw i trochę spłaszczę perspektywę. No i jesteśmy wcześniej, więc jest inne światło, zresztą słońce dziś takie zamglone...

Poszukiwanie wiosny w górach.

Obraz
Jak nigdy, miałem na ten rok plany dość konkretnie narysowane. Pod pory roku, miesiące... Niestety ale w marcu nadeszła pandemia, zakazy, ograniczenia i właśnie w tym miesiącu pierwsza pozycja wyleciała z listy. Kwiecień podobnie, zupełnie inne plany były na ten miesiąc, bo miałem nadzieję, na rodzinną wycieczkę... W końcu zniesiono zakaz poruszania się, zniesiono zakaz wstępu do lasów, więc wpierw skorzystaliśmy z możliwości spacerów po lasach, a ja liczyłem, że prognoza pogody na sobotę będzie na tyle łaskawa, że pojadę w góry.

Na Muńcuł. Beskid Żywiecki 2014.

Obraz
Do Ujsoł pierwszy raz przyjechałem na wycieczce z ojcem i bratem w 1993? chyba roku. Przyjechaliśmy wtedy Vw T1, była mroźna ale bezśnieżna zima, choć u nas, w Ujsołach padał śnieg, droga była biała i do domu wróciliśmy z 20to centymetrową czapą śniegu na dachu. Spaliśmy wtedy w restauracji Myśliwskiej, pod którą zostawiam auto i ruszam w góry.

Diabla Góra-wiosenny spacer.

Obraz
Kolejny dzień z piękną wiosenną pogodą, więc wymyślamy kolejny spacer. Rodzinny. Dziś jedziemy na Diablą Górę w Bukownie.

Wiosna w buczynie.

Obraz
Siedzę w domu i się zamartwiam sprawami, które są od tego by się nimi martwić, a tu dzwoni kolega z pytaniem, czy coś robię. Gdy odpowiadam, że nic, pyta się czy nie jadę gdzieś do lasu. I tak wracam w buczyny, moje ulubione miejsce w Dąbrowie Górniczej.

Na krańcu Tatr. 2016.

Obraz
Moja ostatnia wycieczka w Tatry, odbyła się w 2016 roku, ale był to sam kraniec Tatr, więc liczyłem na widoki, przy małej liczbie turystów na szlaku. Kolejny raz, budzimy się w środku nocy i po 4 ruszamy z P. w drogę.

Gdy w góry jechać nie można...do lasu jedźmy.

Obraz
Wokół grasuje groźny wirus. Szczególnie groźny jest w lasach, więc był zakaz wejścia do nich, zresztą jak i przemieszczanie się... Więc, gdy zakaz zostaje zniesiony, więc zaraz po pracy jedziemy pospacerować.

Pierwszomajowy pochód nasz, w górach. Beskid Śląski 2016.

Obraz
To była okazja na poznanie rejonów, dla mnie, w sumie do dziś nie za bardzo znanych. Po zawitaniu w naszej rodzinie córy, również pierwsza wspólna wycieczka z żoną, więc zarazem miało być to coś niewymagającego. Więc na pierwszy dzień maja córę oddajemy dziadkom a my ze znajomymi ruszamy. W pasmo Czantorii.

Polica - 2014r.

Obraz
Pierwszy raz kiedy miałem pojechać na Police, to...zdychałem. Odchorowywałem dzień wczorajszy, znajomi pojechali i mieli niesamowite widoki na Tatry, a że to były czasy, kiedy zimy były porządne, to do dziś żałuje, że się nie pomordowałem wtedy w aucie ;) Tym razem dopiero w aucie decyzja zapada, by wybrać jedną z tras, właśnie na Police. Gdy zostawiamy auto w Skawicy, to na początek czeka nas przemarsz asfaltem, a widoki...są o takie:

Oszus dziad jeden. 2014.

Obraz
Oszus, góra w południowej części Beskidu Żywieckiego. Biegnie przez nią szlak mało uczęszczany, więc teoretycznie powinienem być zadowolony. To czemu go dziadem nazwałem? (tylko bez skojarzeń politycznych...)

Świąteczna Chochołowska. 2010r.

Obraz
Zima 2009-2010 mimo początku mojej cukrzycy, górsko, była bardzo bogata. Owszem wrześniowy urlop się nie udał - zamiast jechać zdobyć Rysy (mieliśmy rezerwację w schronisku nad Morskim O.) spędziłem ucząc się nowej rzeczywistości. Po letnich wyjazdach w Tatry i przewędrowanych szlaków na Czerwone Wierchy, Orlą Perć, wyjazd w Beskid Sądecki kolejną wycieczką była listopadowa wędrówka przez Beskid Żywiecki . Dałem radę, więc po niej znów w górach pojawiałem się kilka razy. Byłem dwukrotnie na Kasprowym Wierchu, na Turbaczu, w Chochołowskiej, potem wyszliśmy na wschód słońca, którego nie było na Pilsku, więc gdy zbliżały się święta, rzuciłem pomysł na spędzenie Wielkanocy w górach. I tak w sobotę późnym popołudniem wędrowałem doliną Chochołowską ku schronisku.