Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2021

Wśród falujących traw...2015r.

Obraz
Jakie są najpiękniejsze góry? Gdyby zadać to pytanie na forum, to pewnie zaraz by się, co najmniej gorąca dyskusja wywiązała, a takich gór nie ma... No dobra, nie to, że nie ma. Nie ma, moim zdaniem czegoś takiego jak jedno ogólnie stwierdzone, że coś jest naj. I tak jest z górami. Każdy z nas ma swoje preferencję, każdego z nas co innego zachwyca. Jedni lubią skały, turnie i wysokości i pewnie na pytanie o te najpiękniejsze góry powiedzą Tatry, może jakieś pasmo alpejskie, albo Mała Fatra. Inni będą woleli pojechać w Gorce, Beskid Sądecki czy też w Bieszczady. Jeszcze inni wolą Sudety od Karpat...i tak dalej. 

Na Suchą Górę. W pocie, krwi i mozole...

Obraz
Jeszcze kilka dni wcześniej na myśl o górach...no tak dyplomatycznie to napiszę, nie chciało mi się ich. Już jednak idąc szlakiem Szwajcarii Zagłębiowskiej, coś się zmienia, to może ciepłe słońce muskające twarz. Może rozprostowanie kości. Więc gdy na urlopie dojeżdżam do naszej bazy, jadąc wijącą się między górami drogą, zaczynam zapominać o niechęci do śniegu, zimy, błota...bo tak, na tych najwyższych szczytach, widać jeszcze śnieg. Ba, z rana następnego dnia, sypie chwilę dość intensywnie.

Szlakiem Szwajcarii...

Obraz
Słońce, pociąg, las, ognisko...tak miało być. Ale plany mają to do siebie, że lubią brać w łeb. Bo gdy przychodzi urlop, jest zimno i leje, ja ledwie tydzień wcześniej chodziłem z bólem gardła, więc stwierdzam, że mam to gdzieś. W niedzielę po obiedzie, podczas którego nawet wychodzi słońce, jedziemy pochodzić po Pogoni. Patrząc na prognozy, stwierdzam, że może w poniedziałek się gdzieś przejdę. Rano...leje. Jest pięć stopni brrr, chciałoby się zakląć... Leje do obiadu. Za to popołudniu robi się całkiem fajnie...jak na zimny kwiecień, więc wieczorem wyciągam plecak. Rano zaprowadzam dziecko do przedszkola, zabieram plecak i...podjeżdżam po kiełbasę i bułki. Następny przystanek, to rynek w Sławkowie, gdzie planowo miałem kończyć według planów. Kurtkę zostawiam w aucie, jest chwile po 9, a temperatura to jakieś 15stopni, no i jest lampa, jakże inaczej niż wczoraj, aż się chcę wędrować 😀. Ruszam więc przed siebie! Odwiedzić Szwajcarię...Zagłębiowską. A gdzie to to, i co to to? 😉 To prze

Kraina Deszczu - pierwsze Tatry z ukochaną. 2010 r.

Obraz
W góry jeżdżę obecnie dla widoków, więc pierwszą czynnością, jaką robię, przed planowaniem, to spoglądanie na prognozę pogody. Gdy ma padać, to przekładam wyjazd. Co zrozumiałem, bo jak mam jechać na jeden dzień, to najzwyczajniej w świecie, nie mam ochoty moknąć i marznąć. Tym bardziej, że obecnie większość niedziel jest wolna od handlu, w którym pracuję, więc mogę przełożyć wyjazd o tydzień. Kiedyś jednak, miałem co drugi weekend wolny, więc zdarzało się, że jak się człowiek umówił na wycieczkę, to się jechało, bo pogoda wszak jest zawsze. Inna sprawa - jaka 😆

Pogoń, czyli starszy Sosnowiec...

Obraz
Jakiś czas temu, w pewnej gazecie oglądałem fajne zdjęcia przedstawiające Sosnowiec, jakiego już nie ma, z wąskimi uliczkami, drogami z cegły, gdzie domy/kamienice budowano z cegły, w pomieszaniu z kamieniami. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, jednak zaczęto przebudowę miasta, budując bloki z wielkiej płyty, całe nowoczesne osiedla. Na szczęście, nie zmieniono całego miasta...i dziś pojechaliśmy w takie miejsce, gdzie czas trochę się zatrzymał.