Zaczyna mi się podobać latanie
Czyli krótki opis wizyty w Hiszpanii przy okazji szkolenia.
W poniedziałek do pracy, tam szybkie ogarnięcie bieżących spraw i po chwili jedziemy autem do Balic by drugi raz w przeciągu miesiąca wsiąść na pokład samolotu.
Dziś lecimy Boeingiem 737.
Starujemy z szarości:
wzbijamy się, przebijamy kłęby szarych chmur i wzlatujemy ku błękitu:
Oglądam różne kłęby chmur a po jakimś czasie zaczynają one rzednąć i dobrze, bo właśnie między nimi zaczynają pojawiać się góry. Jakieś takie małe one 😋
Znów piwko w hotelu i spać. Choć te cztery godziny.
Rano pada. Znów szkolenie a po lunchu mamy czas wolny. Odsypiamy, a potem jedziemy znów wpierw na kawę/piwo nad plażę:
a potem na kolację. Wpada stek.
Następnie krótki spacer po Castelló de la Plana:
Znów piwko przed snem i dobranoc.
Rano wymeldowanie z hotelu i jedziemy do Walencji.
Widoki po drodze:
Mijamy Estadio Mestalla:
Czas na kawę, oraz zakupy pamiątek...
i czas na spacer pod Oceanarium:
Samo miasto to taka jakby Warszawa. Oczywiście to moje spostrzeżenie po kilku chwilach na spacerze. Ale szerokie drogi, ronda na 6,7 czy nawet 11 pasów:
Po zachodzie znów oglądam światła miast na ziemi:
W poniedziałek do pracy, tam szybkie ogarnięcie bieżących spraw i po chwili jedziemy autem do Balic by drugi raz w przeciągu miesiąca wsiąść na pokład samolotu.
Dziś lecimy Boeingiem 737.
Starujemy z szarości:
wzbijamy się, przebijamy kłęby szarych chmur i wzlatujemy ku błękitu:
Oglądam różne kłęby chmur a po jakimś czasie zaczynają one rzednąć i dobrze, bo właśnie między nimi zaczynają pojawiać się góry. Jakieś takie małe one 😋
Po kolejnej dłuższej chwili pojawia się morze, a nad nimi miasta. Z nawigacji wiem, że gdzieś w okolicy Marsylii jesteśmy...W końcu po niecałych 3 godzinach lotu (2,40) lądujemy. Znów nieco dość mocne uderzenie a po chwili samolot oblewa woda. Co jest? Słońce świeci, a tu deszcz? Nie, to był pierwszy lot na tej linii, więc stąd oddany salut.
Pierwsze smakowanie kuchni Hiszpańskiej - tapas, patatas bravas, kalmary, paella i piwo. Oraz pierwsze spróbowanie grillowanej ośmiornicy. Potem hotel, piwo/wino i spać.Kolejny dzień to szkolenie.
Dopiero na wieczór idziemy na kolację. Między blokami Castelló de la Plana widać góry, które otaczają okolice.
Dopiero na wieczór idziemy na kolację. Między blokami Castelló de la Plana widać góry, które otaczają okolice.
Rano pada. Znów szkolenie a po lunchu mamy czas wolny. Odsypiamy, a potem jedziemy znów wpierw na kawę/piwo nad plażę:
a potem na kolację. Wpada stek.
Następnie krótki spacer po Castelló de la Plana:
Znów piwko przed snem i dobranoc.
Rano wymeldowanie z hotelu i jedziemy do Walencji.
Widoki po drodze:
Mijamy Estadio Mestalla:
i jedziemy na obiad nad plażę:
Tu próbuję znowu ośmiornicę - no taki kurczak, ale widok macek nieco...mniej apetyczny 😉
Kuchnia hiszpańska a dokładnie ta rejonu wschodniego, nie przypada mi do gustu. Paella (po co tam te owoce morza 😉 ) nawet zjadliwa, patatas bravas smaczne no ale to wiadomo - pieczone ziemniaki, pieczony chleb też ok. Kalmary gumowate (ble), no i wszędzie te owoce morza...Carajillo za słodkie. Ale za to wina...mmm pyszne.
Jeszcze szybki trucht nad morze:
Kuchnia hiszpańska a dokładnie ta rejonu wschodniego, nie przypada mi do gustu. Paella (po co tam te owoce morza 😉 ) nawet zjadliwa, patatas bravas smaczne no ale to wiadomo - pieczone ziemniaki, pieczony chleb też ok. Kalmary gumowate (ble), no i wszędzie te owoce morza...Carajillo za słodkie. Ale za to wina...mmm pyszne.
Jeszcze szybki trucht nad morze:
Samo miasto to taka jakby Warszawa. Oczywiście to moje spostrzeżenie po kilku chwilach na spacerze. Ale szerokie drogi, ronda na 6,7 czy nawet 11 pasów:
I czas na powrót na lotnisko. Po drodze zakupy w Mercadonie, piwo/kawa nad plażą i jedziemy.
Następnie wznosimy się nad pochmurną Hiszpanię:
i w końcu zaczynamy lądowanie. Jesteśmy w kraju 😃
No, latanie zaczyna mi się podobać 😉
Takie szkolenia to nawet można przeżyć ;) W Hiszpanii dla mnie najlepsze na mieście do jedzenia są tapasy. Tylko trzeba znaleźć jakieś fajne, których dają większe porcje i wtedy można spokojnie się najeść.
OdpowiedzUsuńDla mnie owoce morza są super, lubię je. No i tam wino smakuje jakoś lepiej niż w Polsce ;)
Wino na prawdę dobre. Szkolenie przyjemne, tylko mało snu było ;) Co do tapasów to wezmę to pod uwagę ;)
Usuń