Biskupia Kopa, Góry Opawskie po raz pierwszy.
Kolejna relacja z przed dwóch lat.
Po odwiedzeniu Beskidu Śląsko-Morawskiego, nabrałem ochoty, na poznanie kolejnych nowego pasma. Tym razem, opuściłem Karpaty i udałem się w Sudety. W jakie zaś konkretne pasmo?
W Sudetach byłem dwukrotnie. W Karkonoszach, na Śnieżce byłem i latem i zimą, ale gdyby ktoś mnie wcześniej spytał coś więcej o tym łańcuchu górskim, jakie pasma wchodzą w skład Sudetów, to może bym wspomniał o Górach Stołowych...i nic poza tym. Zachęcony relacjami na forum, zacząłem czytać coś więcej o kolejnych pasmach górskich, z których się składają Sudety.
Zimą postanowiłem odwiedzić najbardziej na wschód wysunięte, czyli zarazem pasmo, w które miałem najbliżej, a dokładnie Góry Opawskie.
Góry Opawskie wchodzą w skład pasma górskiego Jesioników, są to niewysokie góry, najwyższy szczyt polski, to Biskupia Kopa (890m npm), zaś po stronie czeskiej leży najwyższy w paśmie Příčný vrch (975 m npm). I to właśnie na najwyższy polski szczyt zamierzałem się udać.
Mam tydzień urlopu, więc postanawiam korzystając z prognoz pojechać w środku tygodnia. Trasę poleca mi Robert, z którym się w końcu nie spotykam, gdyż wiadomość przychodzi do niego, gdy już jestem kilkadziesiąt kilometrów w drodze powrotnej, od gór.
Prognozy mówią o lekkim mrozie i braku zachmurzenia. Gdy dojeżdżam do doliny Złotego Potoku, to nieba nie widać, jest lekka mgła. Po drodze, w Prudniku, źle skręcam na rondzie i o mało co a bym dojechał od czeskiej strony :) .
Najpierw dochodzę do drogi saperskiej, od której pójdę żółtym szlakiem na Górę Zamkową.
Po minięciu skoczni narciarskiej, odbijam na wschód, gdzie po chwili wchodzę na czerwony szlak, dokładnie na GSS, czyli Główny Szlak Sudecki, który właśnie w Prudniku ma swój początek, lub koniec :) . Drzewa są przepięknie oblepione śniegiem, mimo braku widoków idzie mi się bardzo przyjemnie w lesie.
Zaczyna się wschód słońca, gdzieś tam nad chmurami, co widać po lesie, podświetlanym na pomarańczowo:
Efekt jest niesamowity.
W pewnym momencie słyszę gdzieś bardzo blisko dzięcioła. Chwilę nasłuchuje rozglądając się, aż go dostrzegam:
Po minięciu Zamkowej Góry, zaczynam schodzić na przełęcz noszącą tą samą nazwę, przełęcz pod GZ.
Na zejściu chwile przystaje, bo robi się trochę prześwitów i widać mój główny cel:
Zjadam śniadanie, popijam gorącą herbatą i dość szybko ruszam dalej. No cóż, zaczynam czuć, że marzną mi stopy.
O ile w słońcu jeszcze jest dość przyjemnie, to wejście do zacienionego lasu, to od razu robi się mroźniej.
W końcu wychodzę z lasu. Co z tego jak jestem w cieniu szczytu i palce u stóp chyba zaraz odpadną. W końcu nie wytrzymuje i zakładam drugą parę skarpet.
Nabieram też wysokości, to widok za sobą jaki zostawiłem:
Również i w Sudety nadciągnął kornik, widać jego działalność, oraz działalność człowieka:
O ile ja idę w cieniu i marznę, to stoki na przeciw mnie, po drugiej stronie doliny są w słońcu:
vs:
Tu próbowałem iść czerwonym szlakiem, ale pełno ściętych drzew, wydłużenie czasu wchodzenia prze nie, dość dużo śniegu, mnie zniechęciły i po analizie mapy, stwierdzam, że omijam szczyt Srebrnej Kopy. Później sobie przypomina, że właśnie o tych problemach wspominał Robert i polecał iść żółtym szlakiem, z którego ja zszedłem, a teraz idę drogą powstałą przy zrywce drzew.
Jeszcze kilka minut i znów dołączam do GSSu.
Tu szlak dalej wiedzie po ściętych drzewach, gałęziach...do tego śnieg czasem po kolana...
Dochodzę do drogi, do przełęczy pod Kopą, zwanej też Mokrą:
A tu zdjęcie z Wikipedii, zwróćcie uwagę na różnice:
Pozostaje mi już się tylko wdrapać na główny mój cel. Znowu im wyżej podchodzę, to robi się widokowo:
Mijam krzyżówkę szlaków przy wieży przekaźnikowej i po chwili dochodzę pod Wieżę na szczycie Biskupiej Kopy.
Wieża została wybudowana w 1898r przez Mährisch-Schlesischer Sudetengebirgsverein, czyli Morawsko-Śląskie Sudeckie Towarzystwo Górskie, ma 18m wysokości. Co ciekawe, zarówno wieża jak i najwyższy punkt, leży na terenie Czech :) . Podobno z wieży jest fajny widok. Podobno, bo wieża jest zamknięta. Obok wieży trwa budowa schroniska.
Zaczynam schodzić, do schroniska pod Biskupią Kopą. I chwilę później pod lasem mogę podziwiać Karkonosze ze Śnieżką:
Mnie tymczasem pozostało dosłownie trzy minuty i dochodzę do schroniska:
Spójrzcie jak kiedyś to wyglądało:
To wyrobisko było kiedyś (1820-1939r) eksploatowane, dziś jest tam 11 metrowa drabina.
Po odwiedzeniu Beskidu Śląsko-Morawskiego, nabrałem ochoty, na poznanie kolejnych nowego pasma. Tym razem, opuściłem Karpaty i udałem się w Sudety. W jakie zaś konkretne pasmo?
W Sudetach byłem dwukrotnie. W Karkonoszach, na Śnieżce byłem i latem i zimą, ale gdyby ktoś mnie wcześniej spytał coś więcej o tym łańcuchu górskim, jakie pasma wchodzą w skład Sudetów, to może bym wspomniał o Górach Stołowych...i nic poza tym. Zachęcony relacjami na forum, zacząłem czytać coś więcej o kolejnych pasmach górskich, z których się składają Sudety.
Zimą postanowiłem odwiedzić najbardziej na wschód wysunięte, czyli zarazem pasmo, w które miałem najbliżej, a dokładnie Góry Opawskie.
Góry Opawskie wchodzą w skład pasma górskiego Jesioników, są to niewysokie góry, najwyższy szczyt polski, to Biskupia Kopa (890m npm), zaś po stronie czeskiej leży najwyższy w paśmie Příčný vrch (975 m npm). I to właśnie na najwyższy polski szczyt zamierzałem się udać.
Mam tydzień urlopu, więc postanawiam korzystając z prognoz pojechać w środku tygodnia. Trasę poleca mi Robert, z którym się w końcu nie spotykam, gdyż wiadomość przychodzi do niego, gdy już jestem kilkadziesiąt kilometrów w drodze powrotnej, od gór.
Prognozy mówią o lekkim mrozie i braku zachmurzenia. Gdy dojeżdżam do doliny Złotego Potoku, to nieba nie widać, jest lekka mgła. Po drodze, w Prudniku, źle skręcam na rondzie i o mało co a bym dojechał od czeskiej strony :) .
To chyba Olszak (453m)
Najpierw dochodzę do drogi saperskiej, od której pójdę żółtym szlakiem na Górę Zamkową.
Po minięciu skoczni narciarskiej, odbijam na wschód, gdzie po chwili wchodzę na czerwony szlak, dokładnie na GSS, czyli Główny Szlak Sudecki, który właśnie w Prudniku ma swój początek, lub koniec :) . Drzewa są przepięknie oblepione śniegiem, mimo braku widoków idzie mi się bardzo przyjemnie w lesie.
Zaczyna się wschód słońca, gdzieś tam nad chmurami, co widać po lesie, podświetlanym na pomarańczowo:
Efekt jest niesamowity.
W pewnym momencie słyszę gdzieś bardzo blisko dzięcioła. Chwilę nasłuchuje rozglądając się, aż go dostrzegam:
Po minięciu Zamkowej Góry, zaczynam schodzić na przełęcz noszącą tą samą nazwę, przełęcz pod GZ.
Na zejściu chwile przystaje, bo robi się trochę prześwitów i widać mój główny cel:
Zjadam śniadanie, popijam gorącą herbatą i dość szybko ruszam dalej. No cóż, zaczynam czuć, że marzną mi stopy.
O ile w słońcu jeszcze jest dość przyjemnie, to wejście do zacienionego lasu, to od razu robi się mroźniej.
W końcu wychodzę z lasu. Co z tego jak jestem w cieniu szczytu i palce u stóp chyba zaraz odpadną. W końcu nie wytrzymuje i zakładam drugą parę skarpet.
Nabieram też wysokości, to widok za sobą jaki zostawiłem:
Cicha Dolina.
Również i w Sudety nadciągnął kornik, widać jego działalność, oraz działalność człowieka:
Schronisko pod Biskupią Kopą.
O ile ja idę w cieniu i marznę, to stoki na przeciw mnie, po drugiej stronie doliny są w słońcu:
Tu próbowałem iść czerwonym szlakiem, ale pełno ściętych drzew, wydłużenie czasu wchodzenia prze nie, dość dużo śniegu, mnie zniechęciły i po analizie mapy, stwierdzam, że omijam szczyt Srebrnej Kopy. Później sobie przypomina, że właśnie o tych problemach wspominał Robert i polecał iść żółtym szlakiem, z którego ja zszedłem, a teraz idę drogą powstałą przy zrywce drzew.
Jeszcze kilka minut i znów dołączam do GSSu.
Czeska cześć gór Opawskich, czyli Zlatohorská vrchovina.
Tu szlak dalej wiedzie po ściętych drzewach, gałęziach...do tego śnieg czasem po kolana...
Dochodzę do drogi, do przełęczy pod Kopą, zwanej też Mokrą:
W środku zdjęcia widać małą wiatę, gdzie zjadam kolejny posiłek.
A tu zdjęcie z Wikipedii, zwróćcie uwagę na różnice:
zdjęcie z wikipedii
Pozostaje mi już się tylko wdrapać na główny mój cel. Znowu im wyżej podchodzę, to robi się widokowo:
Srebrna Kopa, drugi co do wysokości szczyt Gór Opawskich. W środku zdjęcia widać drogę, którą wiedzie szlak koloru żółtego (złodziejska ścieżka), natomiast moja trasa wiodła nad tą kępą drzew.
Widać też fajnie otulone mgłą czeskie szczyty:
Mijam krzyżówkę szlaków przy wieży przekaźnikowej i po chwili dochodzę pod Wieżę na szczycie Biskupiej Kopy.
Wieża została wybudowana w 1898r przez Mährisch-Schlesischer Sudetengebirgsverein, czyli Morawsko-Śląskie Sudeckie Towarzystwo Górskie, ma 18m wysokości. Co ciekawe, zarówno wieża jak i najwyższy punkt, leży na terenie Czech :) . Podobno z wieży jest fajny widok. Podobno, bo wieża jest zamknięta. Obok wieży trwa budowa schroniska.
Zaczynam schodzić, do schroniska pod Biskupią Kopą. I chwilę później pod lasem mogę podziwiać Karkonosze ze Śnieżką:
Śnieżka to ta charakterystyczna ośnieżona kopa, z prawej. To 130km w linii prostej :)
Oglądam też Głuchołazy, które początkowo biorę za Zlate Hory:
Widać też Ślężę:
84km w linii prostej.
Mnie tymczasem pozostało dosłownie trzy minuty i dochodzę do schroniska:
Spójrzcie jak kiedyś to wyglądało:
Ze strony Wikipedii
Tu zjadam ciepły posiłek, próbuje się rozgrzać, niestety w kominku dopiero zaczyna się palić.
Szkoda, że nie dotarłem tu, gdy jeszcze budynek był wśród drzew. Dziś za to są fajne widoki:
:)
Schodząc idę wygodną drogą. W związku z tym dość szybko mi to idzie, tym bardziej, że idzie się lasem i widoków za wiele nie ma. Ale nie jest tu nudno, bo najpierw mijam Piekiełko, które niestety nie odwiedzam, bo bardziej ciągnie mnie do perci. Tak, Góry Opawskie mają swoją Perć :) :
Kiedyś wydobywano łupki fyllitowe, dziś zostały fajne skałki.
Przechodzę przez mostek nad strumieniem i podążam do samochodu.
Mijam skocznie narciarską:
oraz kaplicę polową i w końcu odpalam auto, by się rozgrzać.
Bardzo mi się podoba ta dolina, choć ja mam skojarzenie z Doliną Prądnika.
Teraz zostaje...nie, jeszcze nie powrót. Jadę do Głuchołazów, gdzie pisałem Robertowi, że na rynku będę czekał. Tu chwilę krążę, robię kilka zdjęć i po pół godzinie zmarznięty wsiadam do auta i odjeżdżam do domu. Po ok pół godzinie dzwoni Robert i okazuje, że nie dostał powiadomienia o mojej wiadomości, no nic innym razem się poznamy :)
Gdybyście chcieli porad to zapraszam na stronę Roberta , albo na stronę http://www.goryopawskie.eu/ jeśli chodzi o informację o tym paśmie.
Gdybyście chcieli porad to zapraszam na stronę Roberta , albo na stronę http://www.goryopawskie.eu/ jeśli chodzi o informację o tym paśmie.
Cała wycieczka to ok 13km i ok 860m przewyższeń.
Link do :
- śladu trasy
- śladu trasy
Komentarze
Prześlij komentarz