Ogrody Świateł.

Podobno w obecnym sezonie jest w kraju rekordowa ilość "Świetlnych Ogrodów"... my tymczasem wybraliśmy się do nich pierwszy raz.

W okresie jesienno-zimowym sporo ogrodów, parków i innych miejsc zamienia się w Ogrody Świateł.  Piszę, podobno, bo dotychczas takie atrakcje nas nie interesowały i jak pisałem, ja tego w ogóle nie kojarzyłem. Jesienią najpierw żona coś o nich wspomniała, potem znajomi zaczęli nas namawiać na wycieczkę do takiego miejsca, więc gdy pewnej niedzieli zaczęło się ściemniać...wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy do Chorzowa, do Wesołego Miasteczka, pardon obecnie to Legendia 😉.   
Pierwsze oznaka nowej atrakcji czeka przed bramami:

Pierwsze wrażenie? Wygląda to ciekawie, do tego pada śnieg, więc mamy nadzieję, że będzie ta wystawa wyglądać efektownie.
Bilety kupione przez wcześniej, dzięki czemu nie musimy stać w kolejce do kas, więc szybko wchodzimy na teren miasteczka, musimy tylko jeszcze chwilkę poczekać na znajomych, więc zwiedzanie zaczynamy od oglądania, co znajduje się w budynkach znajdujących się tuż za bramą. 
A tam oscypki i powidło, znaczy oscypków nie ma, ale chińska tandeta króluje. 

 Zaś z drugiej strony uliczki znajduje się wystawa makiet, pokazująca najwyższe szczyty:

Całkiem fajne dla kogoś, kto lubi góry. Jest też pokazany manekin, który pokazuje wygląd himalaistów. Ekspozycja jest jednak krótka, więc szybko wracamy na mróz. By nie stać, ruszamy obejrzeć najbliższe atrakcję. Przed kolejną bramą stoi podświetlony Pinokio:

Ta prezentacja nasuwa wniosek, że to różne bajki będą przewodnim tematem tej wystawy. Przechodzimy obok przez kolejną bramę, za którą na wprost stoi choinka mieniące się w rytm muzyki różnymi kolorami świateł, a obok otwierają pierwszą karuzelę . Choina prezentuje się ładnie:

choć w rytm muzyki, jej podświetlenie się zmienia, ale gdy trochę odejdziemy ta muzyka plączę się z inną, która będzie rozbrzmiewać wzdłuż ścieżki więc ruszamy dalej za kierunkiem zwiedzania. Mijamy pierwszy tunel świetlny:

przed którym jest zagadka dla dzieci, z pytaniem o podświetloną postać świerszcza:

To sugeruje, że to bajka o Pinokio będzie chyba głównym motywem świetlnych ogrodów.
Kolejne karuzele, i inne atrakcje dla dzieci, oraz budki z piciem i jedzeniem otwierają się. 
My kierujemy się do groty bazyliszka aby trochę się ogrzać. Korzystamy też i z tej atrakcji i wsiadamy na filiżanki, którymi ruszamy zapolować na tą bazyliszka 😉, po czym rozgrzani ruszamy dalej.
Szkoda, że diabelski młyn nie działa...który tylko mijamy oglądając jego podświetlenie:

Powolnym krokiem dochodzimy do kolejnego tunelu, jest już ciemno i dochodzimy do części leżącej bliżej zoo, tu dociera mniej świateł miasta, więc efekt jest bardzo fajny:

Przed kolejnym tunelem znajduje się punk gastronomiczny, obok którego pali się ognisko i można chyba sobie na nim coś upiec.

A tuż za widać kolejny tunel świetlny. Opisując tą wycieczkę korzystam z mapy atrakcji na stronie Legendii i wiem, że tunele mają swoje nazwy. Pierwszy na początku to Tunel Świerszcz, następny to Miasto Głupców, a ten do którego zaraz wejdziemy to Skrzydlaty Tunel, ta nazwa nie dziwi.  

Mijamy też kilka różnych podświetlonych ekspozycji:



i dochodzimy do kolejnego tunelu, Tysiąca Świateł:

Jesteśmy praktycznie po przekątnej od Diabelskiego Młynu:

Mijamy kolejne punkty gastronomiczne, oraz różne atrakcje dla dzieci. Zachodzimy za to do pokoju luster, gdzie się sporo śmiejemy z naszych odbić:

Już blisko końca jesteśmy. Więc szybkie spojrzenie na podświetlone drzewa, Rzekę Świateł na jeziorze i zbliżamy się do Rekina:




który pożera dzieci 😉

Na koniec jeszcze karuzela, by wygłodniali iść na pizze, która była chyba najgorszą jaką kiedykolwiek jadłem...słona, tłusta...bleee.

Jakie mam wrażenia?
Fajnie, że to miejsce nie tylko latem tętni życiem, a nie znika na pół roku z mapy atrakcji. Kwestię wydatków na prąd pomijam, bo za wejście zapłaciliśmy. Cena biletu to 45 złotych, dzieci, seniorzy i osoby niepełnosprawne zapłacą o całe 3 złote mniej... (cena weekendowa, w tygodniu cena spada o 6złotych).
Efekt. Sam efekt mi/nam się podobał, zapewne padający śnieg, mróz dodał wtedy uroku. 
Spacerując i oglądając różne atrakcje miałem wrażenie, że tematem przewodnim są bajki, może Pinokio kilkukrotnie się pojawiający, wraz z różnymi skojarzeniami (jak te świerszcze), jednak z opisu na stronie Legendii wynika, że tym tematem przewodnim był... Lampa Alladyn (sic!) 

Dopiero przy zakupie biletu na ich stronie wyskakuje Pinokio...
Niemniej jako, że były to nasze pierwsze odwiedziny na takim "pokazie", to ogólnie nam się ta wycieczka podobała (poza tą pizzerią 😁 ).

Komentarze