Noworoczna skała Powroźnikowa z dodatkiem Racucha, oraz Diabelskiego Mostu.

Nowy rok przywitał nas temperaturą iście wiosenną. Za oknem słońce a termometr wskazuje ok trzynastu stopni, więc decyzja jest jedna - jedziemy w przyrodę. Tylko gdzie?

Nie wszyscy wykazują entuzjazm do wycieczki, a błota nie akceptuje większość. Z racji pory, której bliżej jest do południa, oraz niechęci do dłuższej jazdy samochodem, pada wybór na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Drogi są puste, widać większość odsypia zabawę sylwestrową, więc spokojnie docieramy pod cmentarz w Racławicach i ruszamy na Skałę Powroźnikową. Atakujemy ją wschodnią percią, by wejść na płaską przełęcz między szczytami skały:

Pamiętajmy, to nie wiosna a pierwszy stycznia, a widoki...

...sporo zieleni wokół. 
Weszliśmy na szczyt północny, skąd pooglądaliśmy okolice. Na drogę biegnącą poniżej skałki:

Na widoczne w oddali inne skały:

te bliżej jak Racuch:

oraz te dalej zasłaniające bezsensownie widok:

choć tam widać, że trochę śniegu pozostało:

Zrobiliśmy sobie sesję, ale jej nie pokażemy 😜 i poszliśmy na południową część.

Teraz percią podążamy na skrajną turnię:

Wcześniej jednak zrobiliśmy sobie zdjęcia... Żona mnie:
ja sobie:

i moim dziewczynom:

po czym odwiedziliśmy najdalej na południe wysunięte stanowisko, gdzie odnaleźliśmy ślady prehistorycznego człowieka, choć nie wiem czy on zostawiał syf, więc zapewne to ślady tubylczej bytności. Szkoda, bo miejsce na ognisko ekstra. Poniżej po lewej:

Tu był chyba Chuck Schuldiner odnalazł swą inspirację do okładki płyty The Sound Of Perseverance:

Po stwierdzeniu, że ciekawa ta zima...

pojechaliśmy na Racucha.

Spod ścian skały wysokich na 16 metrów można podziwiać takie widoki:

Racuch jaki jest, każdy widzi:


A siedzieć można na nim tak:

Dopiero ze szczytu widać Powroźnikową. Z tej strony widać jej łagodne zbocza zakończone ostrą skałę z lewej:

Czas ruszyć w odwiedziny do Diabelskiego Mostu:

Ciekawe, że most ów prowadził w dawnych czasach do klasztoru...
By do niego dojść trzeba:
- po pierwsze pokonać rwącą rzekę:

- po drugie minąć skały:

by ujrzeć ruiny mostu...

a następnie ruiny dawnej furty klasztornej (z XVII wieku):

i można na niego wejść:

lub pod niego:

Ostatecznie przejść górą się nie da, więc idziemy pod most, nad potok:

który przekraczamy bez kąpieli:

Pisząc poważniej, to piękne miejsce:

wyglądało kiedyś tak:
Zdjęcie z Wikipedii Autorstwa Zygmunt Vogel - z Wikipedii

Czas na powrót do domu, a gdy w drodze z trasy widzę dobrze nadal góry, stwierdzam, że jeszcze pojadę porobić zdjęcia dalszym widokiem:

Romańska z Rysianką a nie Pilsko (dzięki Sokół) za Elektrownią Jaworzno III:

Obok za inną chłodnią, Babia Góra:

Ze Skrzycznego można zjechać, śnieg jest:

I wisienka na torcie. Tatry. Kilka razy byłem w tym miejscu, raz nawet lekki zarys widziałem, ale tak dobrze ich jeszcze nie oglądałem, tym bardziej zdziwiony, bo przecież dziś było bardzo ciepło, powyżej dziesięciu stopni:
To ok 140 km w linii prostej...
To co widać. Od lewej Tatry Bielskie Hawrań i Płaczliwa Skała, za kominem Łomnica, w środku najwyższe to Lodowy Szczyt, z prawej piramida to Zadni Gerlach. Info z panoramy.

I tak oto pierwsza wycieczka roku 2023go dobiegła końca. 

Komentarze