Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Góry Izerskie w szumie strumieni, potoków i grzmiącej Izery. 2017.

Obraz
Jedno z milszych wspomnień, z roku 2017. Wszystko się zaczęło z dwa albo i trzy lata temu. Kolega wspomina o pociągu, który wyjeżdża w nocy, by nad ranem dotrzeć do Szklarskiej P. Planujemy wtedy Karkonosze na weekend tym pociągiem. Jak zwykle plany nie wypaliły. Rok temu oglądając relację Geostrady Włodarza (  link do Geostrady  ), spodoba mi się odcinek o Izerach. Znów dwa podejścia do wyjazdu się spalają...no cóż. W tym roku znów okazuje się, że żona ma o tydzień dłuższy urlop. No i zaczyna mi świtać pomysł...

Mała Fatra, dokończenie pętli, dwa lata po, Fatra kwiecista.

Obraz
Kolejna relacja, z wspomnień. Tym razem zeszłorocznych. Urlop na Mazurach mija dość szybo, wszak to tylko tydzień, więc kolejny spędzamy na drugim krańcu Polski. Niestety, Mazury żegnają nas deszczem, ja latam po murach Fortu Boyen podczas ulewy i efektem jest ból gardła, zresztą cała nasza trójka jest lekko przeziębiona. Pogoda też nie rozpieszcza, jak na początek wakacji jest zimno. Ale prognozy (sprawdzane nawet kilka razy dziennie), mówią, że będzie okno pogodowe, więc namawiam żonę na wycieczkę na Małą Fatrę.

Nie ważna jaka pogoda, w góry trzeba jechać. Spiskie Pieniny 2017.

Obraz
Kolejna wycieczka ze wspomnień. Tydzień przed wyjazdem liczę, że prognozy jak dotychczas się okażą łaskawe. Często było tak, że tydzień wcześniej miało lać, a na dzień wcześniej prognozy podawały okno pogodowe. Tymczasem metoda 48godzin się nie sprawdziła... Dzień przed wyjazdem dwóch odpada. Nic to, pozostałych dwóch jedzie i koniec. Mijamy Kraków w deszczu...ten zaś (deszcz) mija gdy mijamy Beskid Wyspowy, zaś wzniesienie przed Nowym Targiem pokonujemy we mgle...ech coś w tym jest, że mnie mgły przyciągają. Albo ja je? No dobra, na 9tą prognozy podają rozpogodzenie. W Łapszach Wyżnich zostawiamy auto i ruszamy. Kurcze, chyba przemalowali znaki szlaku...

Kwietniowy Beskid Mały. 2017.

Obraz
Miało być wylegiwanie się na zielonej trawie i podziwianie jeszcze białych Tatr, a było chodzenie po białym dywanie. Czyli jak to w kwietniu, kwiecień plecień, trochę lata, trochę zimy. Nam przypadło trochę zimy. Do ostatnich chwil, co chwila ktoś odpada. Zima wszystkich wystraszyła. Był taki jeden co się nawet żab przestraszył . Więc z rana zabieram z Żywieckiego grodu Dobromiła i wśród deszczu ruszamy z parkingu chwilę po 7. Na początek prawie nas skopało:

Lysa Hora, pierwszego dnia roku.

Obraz
Wspomnienia z 2017 roku. Może nie znam jeszcze na pamięć Beskidów, zacząłem poznawać Beskid Mały, ale stwierdziłem, że czas poznać kolejne pasmo, tym razem u naszych sąsiadów, tj Czechów. I tak właśnie pierwszy raz pojechaliśmy w Beskid Śląsko-Morawski. No to zapraszam na relację. Miałem zakończyć rok w Beskidzie Morawsko-Śląskim ale siła wyższa nie pozwoliła. No to rozpocząłem nowy rok w nim, czyli weszliśmy na Łysą Górę w nowy rok. (01.01.2017) Zaczynamy wyjście z Malenovic, zamiast od razu iść żółtym szlakiem, to dreptamy drogą w stronę hotelu, (źle zlokalizowałem na mapie miejsce, w którym zaparkowaliśmy, więc dlatego tak idziemy), następnie wchodzimy na szlak. Koło gospody U Veličků robimy pierwszy popas, oglądając w porannych promieniach słońca Kykulke: Z prawej widać Hotel Petr Bezruc, to pod nim, odbiliśmy na szlak.