Lysa Hora, pierwszego dnia roku.

Wspomnienia z 2017 roku.

Może nie znam jeszcze na pamięć Beskidów, zacząłem poznawać Beskid Mały, ale stwierdziłem, że czas poznać kolejne pasmo, tym razem u naszych sąsiadów, tj Czechów. I tak właśnie pierwszy raz pojechaliśmy w Beskid Śląsko-Morawski. No to zapraszam na relację.

Miałem zakończyć rok w Beskidzie Morawsko-Śląskim ale siła wyższa nie pozwoliła.
No to rozpocząłem nowy rok w nim, czyli weszliśmy na Łysą Górę w nowy rok. (01.01.2017)
Zaczynamy wyjście z Malenovic, zamiast od razu iść żółtym szlakiem, to dreptamy drogą w stronę hotelu, (źle zlokalizowałem na mapie miejsce, w którym zaparkowaliśmy, więc dlatego tak idziemy), następnie wchodzimy na szlak.
Koło gospody U Veličků robimy pierwszy popas, oglądając w porannych promieniach słońca Kykulke:
Z prawej widać Hotel Petr Bezruc, to pod nim, odbiliśmy na szlak.


Jemy pierwsze śniadanie na szlaku, popijamy herbatą i ruszamy dalej.
Dochodzimy do szlaku zielonego, mijamy dziury z kamykami ;), dziś oglądając mapy.cz widzę, że są tam jakieś jaskinie.


Gdy dołączamy do szlaku czerwonego, pojawia się już sporo ubitego śniegu.
Mijamy choinkę z przybraniami świątecznymi ;) :

Szlak zaczyna iść zakosami, pojawiają się pierwsze widoki:
Z lewej widać Jeseníky.


Widać też i nasz cel:

Jeszcze chwila, i mamy ostatnią prostą pod kopułę szczytową. 
Kawałek prostej, patrząc za siebie.

Na ostatnich serpentynach jest jeden kawałek, gdzie na zakosie jest lód, wejście nastręcza masę problemów, nie tylko nam. Ciekawe jak będzie przy zejściu? 
Zobaczymy, a teraz podziwiamy coraz piękniejszą panoramę jaka się nam wyłania:


No i w końcu...dotarliśmy.

Widoki powalają. Widać:
Tatry(120km w linii prostej) nad Beskidem Żywieckim, Orawskim i Magurą Orawską.

Mała Fatra (60km).

Z lewej Babia Góra (78km), z prawej Pilsko (63km), a pod nimi widać Ochodzitą (37km).


Przekaźnik telewizyjny na szczycie.

Kamienny pomnik ku hokeisty i trenera Ivana Hlinki stojący na szczycie, postawiony w 2004r.

Tu robię kilka kolejnych zdjęć:
Z lewej widać wieżę telewizyjną na Radhošť. 
Na północ. Skalka i smog za nim. Choć to nie na północ, a na północny zachód.
Oraz Wysoki Jesionik.
Jakość słaba, ale widać z prawej Pradziada (105,5km w lini prostej).

Sokół mi jeszcze wrzuca zdjęcie z kamery, jak robię garba przy statywie (niestety ale zdjęcie już znikło), i zaczynamy zejście.
O ile wchodząc udawało nam się nie ślizgać, to już w drodze powrotnej kilka razy lądujemy na zbitym i śniegu.

To schodząc poniżej gospody kapuje się, którędy powinniśmy przyjść. 
I mijamy w głębokim wąwozie strumień Satina:

W końcu docieramy do auta i wracamy...

Link do zdjęć choć to też pierwsza wycieczka z nowym aparatem, w którym ostatni raz ustawiłem balans bieli na automatyczny, bo barwy na zdjęciach...są średnie :)
I relacja na forum, choć zdjęć już niewiele.

Komentarze