A jednak Bałkański urlop

Gdy tylko zobaczyłem tą kontrolkę, to myśli się stały od razu czarne. Przed zjazdem z autostrady ma być stacja benzynowa więc postanawiam na nią zjechać, zresztą i tak musieliśmy zatankować. Po tankowaniu otwieram maskę i przegląd silnika. Przy okazji sprawdzam olej - jest więc dzwonie do mechanika. Zostaję uspokojony, że jeśli silnik nie szarpię (nie szarpię), ani nie traci mocy (nie traci) to jechać. Bez paniki. No to jedziemy. Bez paniki.
Po zjeździe z autostrady wpierw trzeba podjechać na przełęcz. Z niej rozpoczynamy zjazd w głąb długiej doliny, u wylotu której leży nasze docelowe miejsce. W połowie oczywiście nawigacja proponuje zjazd z głównej drogi na dużo węższą i o dużo gorszej nawierzchni. Normalnie bym nią pojechał, ale dziś...chcę już dojechać i nie kusić losu 😁.
Wracamy więc na drogę i dalej zjeżdżamy. Zaczyna się robić pięknie, choć błękit morza tylko czasami się pokazuje. Przy wjeździe do miasta korek (zwężka, światła) i w końcu dojeżdżamy. 
Za wcześnie skręcam, więc musimy wrócić do centrum, ale pojedziemy wzdłuż nadbrzeża. 
No no, ale ładnie!

Dojeżdżamy do ronda, obok jest stacja benzynowa i tu postanawiam też wjechać do dzielnicy z domami. Widzimy tabliczki "apartament", więc parkujemy i idziemy się popytać. Zagadujemy pierwszą spotkaną panią. Idzie sprawdzić, ale ma zajęte wszystkie pokoje, pyta więc sąsiadki a gdy i ta ma wszystkie apartamenty zajęte idzie jeszcze do swojej kuzynki? bądź bratowej. Niestety.
Ale doradza abyśmy sprawdzili na bookingu i pokazuje nam jedną z pierwszych pozycji - mówi to trzeci dom dalej. Więc idziemy tam.
W interesującym nas terminie jest wolny 'apartament' to teraz pytamy o cenę. Mocno się targujemy i w końcu jest dobijamy targu, więc oglądamy pokój (jest ok) więc rozpakowujemy się i czas na kąpiel!  
W morzu oczywiście.
widok z naszego apartamentu na wyspę Krk

By zejść na plażę musimy przeciąć drogę (Magistrala Adriatycka - zdjęcie wyżej) i zejść po schodach z klifu i wchodzimy na betonową plażę. Znajdujemy kawałek miejsca na kamykach i wskakujemy do wody.
plaża oglądana z góry
Woda jest cudownie ciepła i niesamowicie przejrzysta. 
Czas rozpocząć wypoczynek. 

Tylko gdzie dojechaliśmy?
Gdy w domu myśleliśmy co zrobić, gdzie jechać stwierdziliśmy, że nie ma sensu jechać gdzieś na południe Chorwacji, szukaliśmy miejscowości do której dojazd nie zajmie nam całej doby. Więc nasze oczy skierowały się ku północnej części adriatyckiego wybrzeża. Padło na miasto Senj leżący w nad zatoką Kvarner. Jesteśmy znów na Bałkanach...
Senj.
Pierwsza osada powstała na ok 1000 lat przed naszą erą. Grecy założyli osadę Attienities w IV w p.n.e., w II wieku Rzymianie założyli port Senia. W VII wieku w mieście osiedlają się Awarowie i Chorwaci. Pod koniec XII wieku miasto zostaje przekazane Templariuszom. Na początku XVI wieku do osady zaczęli docierać uciekinierzy przed atakami Turków, najwięcej - Uskoków dotarło po przegranej bitwie pod Mohaczem w 1526 roku oraz po poddaniu twierdzy Klis w 1537 roku. Uskokowie to potomkowie górali hercegowińskich i Dalmatyńczyków, broniący się przed atakami osmańskimi. W roku 1558 zbudowano twierdze Nehaj z kamieni, które wykorzystano ze zburzonych domostw pozostających poza murami.
zdjęcie wiszące w muzeum w twierdzy Nehaj
Tylko, że my wybraliśmy je nie przez jego historię, o której zacząłem nieco czytać podczas pobytu, a zgłębiam już po powrocie, a przez piękne widoki i morze. 
Już w Chorwacji przeczytałem, że to właśnie w tej okolicy jest najczystsza woda w Adriatyku. Ta jest rzeczywiście niesamowicie krystalicznie przejrzysta.

Szybko wkładam maskę, płetwy i wypływam. I szybko wracam nieco przestraszony, bo dno powoli opadające, jakieś pięć, sześć metrów od brzegu (tu już jest ok 3-4metrów głębokości), za krawędzią gwałtownie opada w dół i w tej głębi nie widać końca. Ponoć głębia sięga tu do 100metrów - nie wiem, nie mierzyłem 😉. 
Choć już później pływanie daje mi niesamowitą frajdę. Jak się nie zachwycać, gdy obok pływają ławice małych rybek, przecinane przez smugi promieni słonecznych nad granatową tonią. Widoki jak z jakiś filmów przyrodniczych!

Samo miasto jest niewielkie, zamieszkane przez ok 6-7 tysięcy mieszkańców. Miasto dzieli się, choć to mój nieoficjalny podział na: starówkę, która mieści się nad portem, oraz nowsze dzielnice mieszczące się na stokach górskich:
widok na port i starówkę z twierdzy
poniżej w szerszym ujęciu, widać mury pod marketem, a dalej dzielnice z nowszą zabudową:

dolina, którą biegnie droga na przełęcz Vratnik (698m) - skąd tu dojechaliśmy, oraz dzielnica TRBUŠNJAK
Poniżej zaś widok na Senj z północy:

Starówka jest ładna, ale...bardzo zaniedbana. Ze sporej ilości domów odpada tynk, jest kilka ruin, które mają dachy załamane, okna wybite. Również zamek znajdujący się w mieście jest obrazem nędzy i rozpaczy, choć ponoć przyznano środki na jego remont. 

Ruina przy murach miejskich:

Uliczki są fajne, wąskie, ciasne, no po prostu z klimatem. Kamieniczki mają małe okna z drewnanymi okiennicami. Starówkę mimo, że nie jest jakaś duża, to jednak nie daliśmy rady wejść w każdą z uliczek, czego trochę żałujemy.

Spacery odbywamy wieczorami, bo w południe nie ma sensu się męczyć. Oczywiście przekonaliśmy się o tym pierwszego dnia, gdy poszliśmy na obiad. Oj ciężko było wrócić na pokoje...
Oczywiście zwiedzanie rozpoczęliśmy od portu i nadbrzeża. Tak się prezentuje miasto z portu:

Wzdłuż promenady w kamienicach i blokach mieszczą się poczta, apteka, drogeria (coś na wzór Rosmanna), bank oraz knajpy, hotel, piekarnie i sklepy. Niestety również im przydałoby się odświeżenie, choć ma to swój klimat. Choć zapach moczu już aż tak pociągający nie jest... 
Jedna z kamienic swą brzydotą szczególnie przyciąga wzrok:

Znajduje się tu też kilka restauracji, tawern. Reszta mieści się w uliczkach odchodzących od portu. Im jednak głębiej wkraczamy w uliczki tym więcej widzimy też zwykłego codziennego życia, wiszącego prania na sznurkach.

Przy jednym z placów, Trg Cilnica znajduje się Zamek (Kastel Ožegovićianum). Zbudowano go w XII wieku, jest w opłakanym stanie. Od północy w murach jest jedna brama jaka się zachowała, Wielka Brama (Gradska vrata u Senju):

W jednym z okien narożnej części kasztelu miga mi twarz - widać, że jest zamieszkany. 
Szkoda, że cały plac to parking...

W kamienicy na rogu mieści się galeria sztuki. Podczas jednego ze spacerów, pan widząc, że chodzę z aparatem i robię zdjęcia idzie za mną i mnie woła, widać go w tej czapce białej gdy macha do mnie abym podszedł:

Gdy podchodzę łapię mnie za rękę i wskazując schód pokazuję abym na niego wszedł i się spojrzał. Aaa już wiem - jest stąd fajny widok nad rozpadającym się dachem na twierdzę stojącą na wzgórzu:

Dziękujemy panu, żona się jeszcze pyta, co to za budynek, na którego schodach stawałem (czyli ten pod którym pana uchwyciłem). Ponoć to był kościół.

Oglądamy też Konkatedre Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Katedrala Uznesenja Blažene Djevice Marije) zbudowaną w 1169 roku na fundamentach pogańskiej świątyni z IV wieku:

W XVIII wieku ją rozbudowano, oraz dodano ozdobne romańskie łuki:
dotknąć tak wiekowych kamieni to jest coś

W przeddzień wyjazdu udaje nam się do niej zajrzeć:

W czasie II WŚ została uszkodzona, jej obecny wygląd to wynik renowacji z lat 1949-1950.
Obok znajduję się muzeum miejskie, które znajduję się w pałacu rodziny Vukasović, zbudowanym na przełomie XIV i XV wieku, do którego z racji naszej pory spacerów nie dotarliśmy:

W mieście można też ponoć odnaleźć pozostałości z czasów rzymskich - liczę, że to były właśnie one:

Najbardziej znaną jednak atrakcją jest Twierdza Nehaj, która góruje nad miastem. Tu na filmiku z panoramą portową:


Widać ją też spod naszej kwatery - dochodzi tu element lokalny czyli kable 😋:

Twierdzę zwiedziliśmy, relacja w kolejnej części.
Jak wspomniałem, życie na mieście zaczyna się wieczorem. Knajpy się zapełniają, na uliczki wychodzą tłumy turystów i miejscowych. Również na plażach najwięcej ludzi pojawia się późnym popołudniem.


Jednego dnia trafiamy na jakiś festyn, na molo gra zespół, ludzie śpiewają z nimi piosenki, jest bardzo przyjemnie:

Miasto również nabiera dodatkowego uroku, mniej widać jego mankamenty:


Nad nim cały czas czuwa twierdza:

Nam również się udziela ten klimat i na koniec tej części wstawiam kilka naszych zdjęć 😂:

mamy lepsze zdjęcie, ale to ma lepszy klimat 😂

Komentarze

  1. Niezły zbieg okoliczności! Byłam w Senj na tegoroczne święta wielkanocne, spaliśmy w jednej z dzielnic na wzgórzu z widokiem na twierdzę i starówkę w dole. Samo miasteczko rzeczywiście mocno zapyziałe. Do tego zamku (kasztelu) to nawet weszliśmy. Tylko dlatego, że ktoś tam wszedł wcześniej, bo walący się budynek nie wzbudzał chęci, by do niego zajrzeć. Łażenie po zniszczonych schodach i napięcie, czy z odłażącego sufitu nagle nie spadnie Ci coś na głowę niesamowite... Ale są tam normalnie mieszkania, raczej mało "wykwintne", choć jedno wydawało się w miarę normalne.
    Dobrze, że udało się pokonać przeciwności, jakie ten urlop stawiał przed Wami i dotrzeć na Bałkany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę! A jak szukam jakichkolwiek informacji i ciężko coś było znaleźć a Ty nic nie napisałaś?
      Myśmy chodzili rodzinnie po mieście, wieczorami więc córka bała się wchodzić w pewne uliczki, więc żadnego urbexu nawet nie proponowałem, ba nie przyszło mi to do głowy.
      Dzięki, urlop się koniec końców udał dość dobrze - jest masa przygód w głowie.

      Usuń
    2. Ostatnio nie mam weny na dłuższe pisanie :) Zresztą Senj był wybrany tyko dlatego, że znajdował się nad morzem i dobrze służył jako baza wypadowa. I znaleźliśmy tam na bookingu przyzwoitą cenowo kwaterę. Po samym miasteczku przespacerowaliśmy się tylko w Niedzielę Wielkanocną, kiedy nigdzie dalej się nie ruszaliśmy. W pozostałe dni jeździliśmy po bliższej i dalszej okolicy.

      Usuń
    3. Szkoda z tą weną...
      Bo z racji naszych niemocy do jeżdżenia po okolicy ;) bym choć o niej poczytał.

      Usuń
  2. Też kiedyś zwiedzałem Senj , najbardziej to zapamiętałem zamek i klimat starego, śródziemnomorskiego miasteczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klimat jest fajny. Choć nieco zabiedzone to miasteczko.

      Usuń

Prześlij komentarz