Krótki spacer na Długi Groń.

Długie weekendy nie są obecnie fajną opcją na wędrówki po górach, ale tylko w wypadku, gdy chcecie zaznać ciszy i samotności. Liczba turystów ostatnimi czasy wzrosła i właśnie w takich terminach jest najbardziej wzmożona, więc nasze plany na takie dni zakładają opcję wypoczynku z pominięciem górskich szlaków...ale gdy taki długi weekend spędzamy na naszej bazie, to wtedy zawsze się rozglądam po grzbietach wokół...by do spacerów po okolicznych lasach i wzniesieniach dorzucić może jeszcze jakieś wzniesienie, szczyt, czy też ścieżkę poza szlakiem...

Tym razem proponuję krótki spacer, a takich spacerów przeważnie nie opisuje, ale ten wiódł częściowo po szlaku, do tego po tej części bardziej widokowej, stąd wzmianka na moim blogu.
Aby było przyjemnie, podjeżdżamy autem po wąskiej drodze, która mocno wspina się pod górę, więc często jadę na najniższym biegu, biorąc ostre nawroty na wąskiej dróżce, do tego maska jakoś mocno do góry się wspina 😉. W ten sposób pokonujemy najostrzejszy początek szlaku. Auto zostawiamy na poboczu drogi, która odbija ku gospodarstwu agroturystycznemu, o nazwie szczytu, pod którym się znajduje, Kubiesówka.
Dziś nasza ekipa jest powiększona o babcię oraz jeszcze jednego małego piechura:

W planach kółko wokół Kubiesówki (na mapach ponoć błędnie napisana nazwa, przysiółek zwie się Kubieszówka), czyli podejść pod wieżę przekaźnikową i zejść do agroturystyki, skąd powrót do auta. Mijamy zabudowania przysiółka, podziwiając niektóre domostwa, oraz widoki jakie mieszkańcy stąd mają:

Drogą tą wiedzie żółty szlak na Krawców Wierch, ja zwykle na niego/bądź z niego schodzę w połowie drogi, ale raz jeden, w 2014tym roku nim wróciłem do wsi i pamiętam, że się tu właśnie zachwycałem widokami, jakie z tego przysiółka się rozpościerają.
Widok na kolejne przysiółki Glinki, nad którymi grzbiet graniczny ze szczytami Solisko, Smerków Mały i Jaworzyna - wszystkie ponad tysiąc metrów. A nawet nie wiem, czy z prawej Oszast się nie wyłania, na pewno za drzewami z prawej części zdjęcia wyłania się Smerków Wielki.

Z lewej przysiółek Jureczka, po środku Tajch/Worniczki, z prawej Solisko. 
Mijamy rozpadające się piwnice, porośnięte wszelaką roślinnością, niektóre nawet praktycznie ledwo widoczne, oraz ostatnie trzy domostwa, poniżej pierwszego na łączce stoi ławeczka, kiedyś pewnie z pięknym widokiem:

Ostatnia, chałupa wraz ze stodołą, powoli chyli się ku ziemi...a szkoda...opuszczone. Wcześniej z innej wychodzi starsza pani; mówimy jej dzień dobry!  😀

Znów otwierają się widoki, widząc fajną grę światła, zakładam dłuższy obiektyw i z bliższa robię zdjęcia wcześniej opisanym przysiółkom, po drugiej stronie doliny rozlokowanych pod stokami:
Jureczka, na podwórzu domu zakrytego drzewem zbierałem kiedyś jabłka.

Powyżej, widać wzmocnienia stokówki, którą wędrowałem wracając z Smerkowa Wielkiego.

Patrząc na wschód wśród drzew schowane kolejne domostwo...piękne!

A zza grani, zza drzew lasu porastającego góry wyłaniają się ośnieżone...Tatry!

Wskazuję je rodzinie i ruszamy dalej.
Mijamy ledwie widoczną ścieżynę wiodąco ku wieży, jednak idąca z nami babcia stwierdza, że chcę się przejść dalej, do miejsc znanych jej z dzieciństwa, więc...idziemy dalej szlakiem.
Przy kolejnej grupie drzew, przed Groniem stoi ławeczka. Zasiadamy więc na niej, podziwiając widoki:
😀
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Zostawiamy za sobą kilka chałup przysiółka Długiego Gronia i powolutku kolejne metry pniemy się do góry.

Mijamy miejsce, w którym schodzi, bądź wchodzi się do naszej bazy, skrótem-drogą leśną i wchodzimy w gęstszy las. A w nim mijamy wielkie drzewa, na których jedni widzą anioła pokazującego nam drogę, a w innym widzimy dziurę. Babcia opowiada jak dawno temu, na kamieniach w drodze, w takim miejscu, gdzie teren mocno opada, na jedną kobietę spadło z woza drzewo i ją przygniotło, zabijając ją na miejscu...


To na tych kamieniach, to drzewo spadło...
Mijamy również sporo żuków, wędrujących przez drogę leśną, niestety część została zdeptana, dziewczyny mocno to przeżywają, wracając kładąc na każdego takiego nieżywego żuczka, liścia...
Żubrek 😉😁 jak to dzieciaki nazwały...
Wędrówka podczas której Ci starsi opowiadają, tym młodszym jak to kiedyś było...
Ja uwielbiałem takie spacery ze swoimi dziadkami, gdy dziadek pokazywał mi jakieś rośliny, nory gryzoni, gdy też opowiadał o cięższych czasach...dziś obserwuje jak podobne słowa moja córa słyszy od babci.



Po krótkiej przerwie, czas wejść w tunel, ale taki przepiękny, pachnący i błotem (ta kałuża na zdjęciu wyżej nigdy nie wysycha chyba 😉 ), ale i żywicą, ściółką...no lasem po prostu...
W końcu doszliśmy do końca, do naszego celu. Do polany, na której babcia wypasała krowy, na której stała szopa, z dwoma pomieszczeniami, jednym dla krów, drugim w którym były łóżka, polany, gdzie będąc dzieckiem babcia spędzała ze swoją mamą i rodzeństwem kilka dni, gdzie jedzono ziemniaki, uprawiane tu, z ogniska, pito mleko od krów. Gdzie turyści za mleko chcieli oddać sporo...dziś miejsce zarośnięte. Po szałasie nie ma śladu...

Namawiam, aby podejść jeszcze kilka kroków.
Oto powód:

To coś pod chmurami, a nad górkami widoczne:
Wieże na Modlowym Wierchu. Trzeba będzie podjechać, ostatnim razem tam tej widokowej nie było.

Czas na powrót. Zaczęło się też narzekanie, ale mamy kijki specjalne, one dodają sił, pomagają przeskakiwać kałuże, więc na sam koniec ciocia usłyszała takie słowa:
"Myślałam, że to będzie najgorsza wycieczka, ever."
A jaka jest, pyta się ciotka?
"A to najlepsza, ever" 
😁
Po drodze:


Stoch i Wielki Rozstucec się wyłaniają za grani.



Profesor Snape i McGonagall 😁 kto wie, kto kim jest? 😊

Na sam koniec, odchodzę jeszcze kilka kroków w kierunku agroturystyki i podziwiam:

Widoki:



by dzień zakończyć grillem.

A weekend podsumuje jako polowanie na ptaszory. Oto co mi się udało upolować:
1. Pliszka Siwa:

2. Jaskółka, a dokładnie Dymkówka:


Próby złapania jej, w czasie wylotu z obory:

 
3. Wróbel zwyczajny:




4. Kopciuszek:
samczyk

samiczka

oraz młode, które w gnieździe głodne czekają na rodziców, a gniazdo rodzice założyli na belce pod dachem, około metra od drzwi do domu...

5. A na niebie lata Myszołów Zwyczajny:

Na koniec:

Komentarze

  1. Najlepsze miejsca ever 😉
    Fajny opis i oczywiście zdjęcia 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne zdjecia a opis taki, że chciałoby sie tam pojechac. Jednak Polska to piekny kraj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, Polska jest piękna. Dziękuje i życzę aby chcenie zamieniło się w decyzję ;)

      Usuń

Prześlij komentarz