Ryczów i Żelazko.

Był spacer przedobiedni, to musi być i poobiedni ;).

Na obiad jedziemy do naszej ulubionej restauracji na Jurze.
Po obiedzie ruszamy, mijając centrum kiczu na Jurze, to jest Zamek w Podzamczu. Sporo osób wybrało się tego dnia na paradę wojskową w Katowicach, dużo osób było w Podzamczu. My tymczasem szukamy trochę spokojniejszego miejsca. Po drodze mijamy pozostałości po dawnych czasach...

Auto zostawiamy pod cmentarzem i ruszamy w las, w poszukiwaniu mogiły zbiorowej. Mogiły w tej części nie spotkaliśmy, za to były ślady:
po mieszkańcach lasu, 
oraz, jakimś gatunku, który mieszka też w tej okolicy:

Ech...jak można takie ładne okolice szpecić? A jest tu ładnie:

Wiedzie tymi terenami Szlak Partyzantów Ziemi Olkuskiej i właśnie przez chwilę będziemy nim wędrować:

Oglądam mapę i proponuję zejście na chwilę na skałki, jakie są obok. Żona stawia warunek, że przez krzaczory i trawy nie będzie iść. Znajduję jakąś ścieżkę, która dochodzi do leśnej drogi i tak dochodzimy pod Grochowiec Wielki.


Idąc jeszcze lasem, słyszymy gwar ludzi, potem jakiś crossowiec śmiga, a pod skałkami stoi kilka samochodów.
Dość szybko dochodzimy na szczyt:

Jest z niego dość rozległa panorama, widać np dziwactwo okoliczne:

Zdobywamy szczytową kopułę ;) :

I znów ślady po tubylcach (czyli tych co tam chodzą):

Pod skałami koce, dzieci grają w różne gry, część osób leży, część włazi po skałach...
Robię zdjęcie mej żonie:

Oraz skałkom obok, mała lufka jest:


Jest wersja drzewka na skale:

Spoglądamy też w stronę wschodnio-południową, w kierunku Krakowa, którego nie można zobaczyć, gdyż wzgórza Jury go zasłaniają...
Ciekawią mnie te garby, albo cycki jak kto woli ;) 
To najpewniej wzgórze Podgórze nieco na północ od Rabsztyna.

Schodzimy do wsi Żelazko. Wśród lasów, oraz traw stoją domki letniskowe:

Oraz paskudne nowoczesne domy. Mijamy je i zbliżamy się do kaplicy.


Teraz powoli wracamy do Ryczowa. Tym razem idziemy asfaltem, mijając po drodze starsze opuszczone drewniane i murowane domy, kapliczki, oraz nowe domostwa.



Same kapliczki są też dość różnorakie:

Ta postawiona została w 1942r.


A ta jest z 1944r.
Mijamy dwie studnie i dochodzimy do ronda w Ryczowie:

Po chwili odnajdujemy też zbiorową mogiłę pomordowanych mieszkańców przez Niemców w czasie II WŚ:

Był to odwet za walkę oddziału partyzanckiego "Hardego", który działał w tym rejonie.

Na koniec odwiedzamy ruiny Strażnicy w Ryczowie:
Na szczycie widać resztki murów.

Powstała prawdopodobnie pod koniec XIV w. Była to prawdopodobnie wieża na planie czworoboku.
Próbujemy się na nią wspiąć:

Kilka szczelin przeskakuję, choć ostatniej już nie. Oglądam, załom muru, koło którego trzeba przejść i stwierdzam, że nie chcę mi się narażać odpadnięcie. No i co tu ukrywać, jednak wysokość też robi wrażenie, chyba się starzeje... ;)

Żona czeka na mnie, więc wracam i jedziemy na coś słodkiego i zimnego...

I tak minęło nam to chłodne popołudnie...
Dziękuje :)

Komentarze