Szukamy jesieni - jeszcze tej kolorowej nie ma

w buczynie.
Minął wrzesień - bez gór. Pogoda była kiepska, a jeden jedyny weekend z ładną...się źle czułem. Pech.
Ten pech mnie zniechęcił całkowicie. Krótki urlop zaplanowany w październiku pokrzyżowała pogoda. Jechać gdzieś i siedzieć w hotelu/pokoju - na to nie miałem, nie mieliśmy ochoty. Jednak chyba w marazmie osiągnąłem dno, więc skoro następnego dnia nie pada - to jedziemy na spacer.

Gdzieżby, jak nie do buczyny? Tej mojej ulubionej!
Przy okazji zabieram nową "zabawkę" by ją w końcu wypróbować.
Szaro buro, kolorowe są tylko liście leżące na ziemi. Liście, drzewa jeszcze zielone. To dziwne, bo za oknem drzewo właśnie traci żółto-brązowe liście. Po drodze też niektóre drzewa i krzaki czerwienią się a tu jeszcze lato. Choć na obrzeżach widać już panią Jesień:

Za co lubię ten las? Przypomina mi katedrę, tę od Dukaja:
te buki są majestatyczne

Dziś ruszamy na krótki spacer. Wpierw odwiedzamy grób psiaka, który kiedyś tu spotkaliśmy:

Zdjęcie wiszą na sznurkach, tak by niczego nie wbijać w drzewo.

Ruszamy w głąb lasu. Choć to za dużo powiedziane. Mimo braku słońca razem z żoną robimy zdjęcia okolicy, choć głównie to grzybom, bo tych w końcu jest sporo. Choć te raczej niejadalne, więc obywamy się bez zbierania. 

Jest mokro i chłodno. Ponuro. I nagle gdzieś w tych brązach nagle coś czerwienieje - taki koralik:

Grzyby są różne. O różnych kształtach kapeluszy - płaskie, czubate, wklęsłe; ale łączy je jedno - nie znam ich więc dla mnie są one niejadalne.



Część rośnie na ziemi, niektóre porastają pieńki, inne konary:


Jedne rosną tak, że je widać z daleka, inne się chowają pod liśćmi:


Grzyby mają różne kolory. Są żółte, brązowe, białe, są też o różnych kolorach:







Gdy jedne rosną same, w rodzinach a inne w grupach:


a nawet w stadach:

Tak się zapatrzyliśmy w nie, że dystansu żadnego nie zrobiliśmy, ale za to sporo przysiadów porobiliśmy - gimnastyka najważniejsza.
Powoli kierujemy się do auta. Podziwiamy gąszcz leśny:

Leśną dróżką, gdzie właśnie las pokazuje swój majestat, podążamy do auta...



Tu widać ogrom lasu - w tle moja żona:

Jesień jeszcze przyjdzie.

Zabawka fajna. Koniec spaceru czas na obiad.

Komentarze