Zamek Pilcza.

Dziś pojechaliśmy pochodzić po lasach jurajskich, polach, pooglądać skały, jaskinie i zamek.

Gdy parkowaliśmy, było całkiem ładnie:


Ruszyliśmy więc, by najpierw zdobyć zamek!

Zamek zdobyty...jednak zaczyna kropić...


Gdy przekraczaliśmy bramę, nikogo na zamku nie było (na wieży tak), za nami natomiast przyszła rodzina, więc ruszyliśmy na wieżę:

A z niej zacne widoki. Szkoda tylko, że światło takie sobie. Oraz, że zamek zamykają o 18tej...(ech zachód słońca z wieży...):




I wtedy zaczęło padać. Próbowaliśmy jeszcze zejść do niższej części zamku, ale zagrodziła nam mała przepaść, oraz ulewny deszcz, droga widać wiedzie z drugiej strony. Chodzenie po wapiennych skałach w takim deszczu, jest średnio przyjemne, więc po schodach zrobiliśmy klasyczny wycof, by biegiem przebyć polankę i w wiacie wypić herbatę, zjeść kanapki i czekać z nadzieją, że przestanie padać.


Ale, niebo coraz ciemniejsze, deszcz coraz mocniej pada więc podjęliśmy decyzje o powrocie do domu.
Po chwili nabraliśmy smaka na śmieciowe żarcie, więc zmieniliśmy kurs na Olkusz. Gdy droga stała się sucha i wyszło słońce, pomyśleliśmy o Rabsztynie. Ale podczas kolejki do okienka, znów zaczęło kropić, niebo się zrobiło kremowe...więc ruszyliśmy do domu. Na trasie w Dąbrowie, znowu zaczęliśmy rozważać jeszcze, by gdzieś pojechać, bo dd Bukowna w słońcu jechaliśmy. Jednak stwierdziliśmy, że nie ma sensu.
Z auta do bloku szliśmy w ulewnym deszczu...

Kiełbasę zjedliśmy na kolację z patelni... ;)

Komentarze