Cementownia Grodziec.

Czasem los płata figle, czasem samemu się coś takiego robi.
I tak właśnie stało się w niedzielę. Będzie to kilka zdjęć, z miejsca, obok którego wielokrotnie przejeżdżałem, o którym słyszałem sporo, a zdjęć czy filmików też się naoglądałem trochę.
Cementownia w Grodźcu.

Uruchomiona w 1857 roku, zamknięta w roku 1979 z powodu podebrania węgla pod cementownią.
Stoi obok drogi i od lat niszczeje. Oficjalnie jest zakaz wejścia...

Stoi kilka aut, kolejne podjeżdżają pełne, jest ruch. Lądując dronem rozmawiam z dwoma chłopakami, którzy właśnie skończyli robić zdjęcia. Ruszam, zaraz po krótkim rozpoznaniu:



Wpierw wchodzę do budynku na prawo od tej wieży z barakami na dachu. Żeby objąć wysoki silos, muszę złożyć zdjęcie z czterech:

Wchodzę do budynku na prawo od kałuży ;).
Witam się z chłopakami, rozmawiamy o wrażeniach, o sprzęcie. Ruszam na eksplorację, z chłopakami będę się jeszcze mijał, kilka razy mi zapozują ;)


Wszędzie malunki na ścianach, porozwalane ściany, leży pełno cegieł i śmieci.

Teren między budynkami jest zarośnięty, to właśnie budynek, z którego wyszedłem:


Teraz wchodzę, do tego budynku z silosami. Przedzieram się przez krzaczory, jest całkiem fajne światło:

Dalej, to co się rzuca w oczy, to powszechny rozpad. Już stąd widać, że dach się zapadł (zdjęcia niżej będą), w "podłodze" są dziury do poziomu/ów niżej, więc trzeba uważać.
Z wnętrza silosa dudni bas, jedna z ekip ma takie coś, co się nosi jak saszetkę ;P i z tego leci muzyka. O dziwo, tworzy to niesamowity klimat, taki underground, słysząc tą muzykę czuję się jakbym przeniósł się do metra 2033... będzie mi ta muzyka jeszcze towarzyszyć.
Wchodzę do wnętrza silosa. Jest ogromny, po chwili spotkani chłopaki wchodzą z drugiej strony:

To drugi silos, zaraz za tym z tymi budynkami na dachu, tu jego połowa jeszcze wisi...

Wychodzę z drugiej strony.

Chłopaki mają latarki (w sumie i ja mam czołówkę), oraz jeden z nich kask, próbują wejść na niższy poziom, ale dziura jest przysypana... Tymczasem dochodzę do miejsca, w którym dach leży.


Resztki jeszcze wiszą. Niektóre się nawet kołyszą...

Światło maluje, podkreśla...jest moc.

Przechodzę dalej. Włażę na jakiś mur. Robię zdjęcia, oglądam...

Później znów wędruje pod niebo i gdy się odwracam...widzę, że stałem pod tym wiszącym elementem ;), brrr...wolę nie myśleć co by, gdyby...
Ten kawałek, z prawej wiszący na tych "drutach" się "huśta".

Tu postanawiam zrobić sobie mały postój.

Rozglądam się też z góry na okolice. Widać na przykład zabudowę ulicy Konopnickiej. 

Widać również, dziury w dachu. Na mapach g. na zdjęciach widać jeszcze, że budynki są przykryte...
Jeszcze kilka ujęć z lotu ptaka:


widzicie mnie?:

to taka kropka w cieniu. No dobra, nowy wymiar selfie jak to ujął kolega ;)

Po krótkiej przerwie, ruszam dalej. Mam mały wypadek, nie domykam zapięcia w plecaku i dwa obiektywy mi się sturlają z półtora metrowej płyty betonowej. Po chwili uczucia gorąca...nic im nie jest, działają, mają jedynie lekkie obtarcie. Uff.

Podpiąłem teraz obiektyw na szerokokątny,więc powoli wracając zahaczę jeszcze o silosa.
Tymczasem idę zobaczyć kolejny budynek. Widać, że część ścian, to ledwo co stoi...

W silosie.

I powoli się zbieram. Podjeżdżam jeszcze pod górkę św. Doroty i tam widzę, z daleka góry, od Policy, aż do Łysą Górę w Beskidzie Śląsko-Morawskim.
 W tle Babia Góra.

Lysa Hora.

Na koniec wypuszczam się na ostatni lot po którym powoli wracam do domu...



Komentarze