Podsumowanie 2021.
Zbliża się koniec roku. Warto zrobić podsumowanie. A więc...
W marcu, tak jak i w lutym chorowałem, do tego było zimno - jak cała wiosna tego roku, więc nigdzie się nie wybrałem, wolałem się podleczyć.
Na Połoninie Caryńskiej.
Widok na Połoninę Wetlińską, z przełęczy Orłowicza, za plecami Smerek, na który po chwili się udałem.
Serpentyny Bieszczadzkie pod połoniną Caryńską - sobota.
W worku Bieszczadzkim.
Widok ze zdobytej wspólnie wieży, na Jeleniowatym.
W majówkę pojechaliśmy do Pilicy, z której to wygonił nas deszcz:
W lipcu zwiedziliśmy Oświęcim:
który odwiedziłem za kilku dni, w deszczowy listopadowy dzień, który się potem okazał jedynym, spędzonym poza domem:
Na sam koniec października (znów sam koniec), wybrać się w okolice Zamku Pilcza (w Smoleniu), ze znajomymi:
Tatry z Smutnej Góry:
Stoj, najwyższy szczyt Połoniny Borżawskiej i Pikuj - ten z lewej w kółku:
Generalnie, nie do końca z nich jestem zadowolony, ale było to podejście nr 1 do konkursu.
Pozostaje mi tylko liczyć, że przyszły rok, będzie przynajmniej podobny do 2021go. Choć trzeba przyznać, że urlop w górach, zamiast nad morzem, dodał dwie wycieczki górskie. A gdzie na wakacje 2022? Się zobaczy...
Jak każdy rok, był...dla mnie bardzo ciekawy. Zaczął się dla mnie dość późno, bo dopiero na sam koniec stycznia. Były dwa miesiące, podczas których siedziałem w domu. Mimo, to, był to bardzo owocny rok, jeśli chodzi o ilość wycieczek, o zmianę podejścia do ich formy, oraz z powodu spełnienia kilku swoich marzeń. Był to też rok wspomnień, które nagle wróciły...co też przyczyniło się do spisania, już chyba wszystkich (no prawie, w każdym razie, wszystkich tych wycieczek, do których wracam co jakiś czas w myślach), wycieczek górskich, których nie miałem spisanych, oraz wrócenie do dwóch opowieści, które mi chodziły po głowie i których zarys był, ale nie miałem wcześniej na nie pomysłu. Były też porażki, ale te niewielkie...
Góry.
Styczeń. Wycieczka na Czyrniec, Police, Okrąglice i hale Krupową, do tego w fajnym towarzystwie z forum Góry bez Granic - czyli zaczynam rok od Beskidu Żywieckiego:
W lutym, też na sam koniec, udało pojechać się z moimi dziewczynami odwiedzić Grotę Komonieckiego i wodospad Dusica, czyli Beskid Mały:
W marcu, tak jak i w lutym chorowałem, do tego było zimno - jak cała wiosna tego roku, więc nigdzie się nie wybrałem, wolałem się podleczyć.
W kwietniu, świętowałem okrągłą uroczystość na naszej bazie górskiej - czyli jesteśmy w Beskidzie Żywieckim, więc i na wycieczkę nie kombinowałem i poszedłem na Suchą Górę:
W maju, razem ze znajomymi przeszliśmy się na Małą Czantorię, oraz zjedliśmy pieczone kiełbasy pod Tułem, czyli Beskid Śląski:
Pod koniec miesiąca, z okazji okrągłej daty, jaka mi stuknęła, udało się spełnić pierwsze z kilku moich marzeń. Pojechałem na trzy dni w Bieszczady! Po 15tu latach, w końcu dotarłem w nie! Choć marzenia były na ujrzenie ich w jesiennej szacie, wykorzystałem urlop, jaki musiałem wykorzystać i pojechałem.
W Bieszczadach byłem trzy dni, śpiąc w Bacówce pod Małą Rawką. Pierwszego dnia wszedłem z Ustrzyk Górnych, przez Szeroki Wierch
W drodze na Tarnicę, na Szerokim Wierchu.W czerwcu znów siedzieliśmy kilka dni na bazie (Beskid Żywiecki). Skąd udaliśmy się na krótki spacer na Długi Groń:
W połowie miesiąca kolejne spełnione marzenie, oraz potwierdzenie, że takie krótkie wycieczki są jak najbardziej bardzo wartościowe, zabraliśmy córkę na zachód słońca na Halę Jaworową, z której wracaliśmy o świetle czołówek (co niestety ale okazało się, nie do końca takie fajne, jak się córce wydawało) - to oczywiście Beskid Śląski:
A na sam koniec czerwca, pojechałem na Pilsko, drugi co do wysokości szczyt Beskidu Żywieckiego, choć zdobyłem tylko polski szczyt, ale też napiłem się piwa na hali Uszczawnej:
Wakacje, urlop w tym roku spędziliśmy w górach, w Gorcach, w które pojechaliśmy w połowie lipca. Poza zwiedzaniem muzeum Gorczańskiego PN, wysłuchaniem ciekawych opowieści jednej z pań, pracujących w PN i spacerach po okolicy, odwiedziliśmy również Maciejową:
Znowu na sam koniec lipca, będąc na bazie (Beskid Żywiecki) przeszedłem się po okolicy, tym razem prawie całą wycieczkę opierając na pozaszlakowych ścieżkach w okolicy Muńcoła:
Pojechaliśmy spełnić kolejne marzenie, moje, oraz i córki, której to sporo wcześniej opowiadałem o tych górach, pokazywałem sporo zdjęć - czyli pojechaliśmy w Tatry Zachodnie, wjeżdżając na Kasprowy Wierch kolejką, a potem granią doszliśmy pod Kopę Kondradzką, by przez halę Kondratową zejść do Zakopanego:
Znowu na sam koniec lipca, będąc na bazie (Beskid Żywiecki) przeszedłem się po okolicy, tym razem prawie całą wycieczkę opierając na pozaszlakowych ścieżkach w okolicy Muńcoła:
W sierpniu zabrałem żonę na spacer przez Gibasy, a to Beskid Mały:
Potem w pracy nastał istny armagedon i tak mnie praca zmieliła, że odpuściłem jeden czy dwa wyjazdy, a na kolejny cel, nie dotarłem, zawracając - wycofując się z lasu nad Matyską, co czyni to jedną z najkrótszych moich wycieczek górskich, w Beskidzie Śląskim:
We wrześniu, znów ze znajomymi pojechaliśmy w góry, tym razem korzystając z kolejki na Skrzyczne, przeszliśmy przez Malinowską Skałę, oraz zwiedziliśmy (część ekipy) jaskinię Malinowską - klasyka Beskidu Śląskiego:
Na październik, zaplanowałem spełnienie jednego marzenia, ale wpierw, udało się wyciągnąć Sokoła na Tuł - powrót po pięciu miesiącach, choć w Beskid Śląski po dwóch:
Gdy w maju wracałem, szczęśliwy z Bieszczad, nie spodziewałem się, że uda nam się rodzinnie dojechać w nie jesienią. A jednak się udało! Do tego jadąc na początku października, nie spodziewałem się trafić na epicentrum wybuchu bieszczadzkiej jesieni! A trafiliśmy w nią idealnie.
No dobra, żeby nie było tak idealnie, córka się przeziębiła, więc dopiero w niedzielę coś więcej wspólnie zwiedziliśmy, bo bieszczadzki worek, oraz zdobyliśmy wieżę na Jeleniowatym.
Jeleniowate - piątek.Kolejnym miesiącem bez odwiedzin w górach był listopad. Spędziłem 3 tygodnie w domu chorując. Natomiast w grudniu, pierwszy raz od ponad dziesięciu lat zajrzałem w góry, szukając wodospadu pod Złotą górką:
Beskid Mały.
Podsumowując. 17 wycieczek (22 dni w górach, nie licząc naszej bazy), z czego 9 wspólnie z rodziną, dwa razy pobyt z noclegami, w tym jeden pobyt w bacówce.
5x w Beskidzie Żywieckim,
5x w Beskidzie Śląskim,
3x w Beskidzie Małym,
kilka dni później pojechaliśmy z córą zabrać babcię na mały spacer po okolicach Białki:
by następnego dnia odwiedzić Pustynię Błędowską:
2x - 7 dni w Bieszczadach,
1x - kilka dni w Gorcach,
1x w Tatrach Zachodnich, czyli
2021 - 17 wyjść w góry - 29 dni spędzone w górach - 1 nocleg w bacówce i 3 pobyty na kwaterze.
I jest to mój rekordowy rok, w porównaniu do lat poprzednich:
Porównywanie rozpoczynam od roku 2008, w którym postanowiłem zacząć wędrować z plecakiem, wcześniej nie było to tak dla mnie istotne. Rozpoczynam tą listę ze znajomością 8 pasm (Beskid Śląski, Żywiecki, Pieniny, Bieszczady, Tatry Wysokie i Zachodnie, oraz Karkonosze).
2008 - 3 wycieczek - 7 dni w górach - 2x nocleg w schr.
2009 - 9w - 16d - 2x sch- Nowe Pasma - 2 (B.Sądecki i Gorce)
2010 - 9w - 17d - 5x sch
2011 - 3w. - 10d - 1x sch
2009 - 9w - 16d - 2x sch- Nowe Pasma - 2 (B.Sądecki i Gorce)
2010 - 9w - 17d - 5x sch
2011 - 3w. - 10d - 1x sch
2012 - 3w - 6d - 1x sch
2013 - 6w - 9d - 1x sch - 1 NP (B. Mały)
2014 - 4w - 4d.
2015 - 5w - 5d - 1x Słowacja (M. i W. Fatry)
2016 - 8w - 8d - 1 NP (B. Wyspowy)
2017 - 10 - 14d - 1x sch (1x wiata) -3 NP (1 B. Śl-Morawski, 2x Sudety)
2018 - 9w - 13d - 1x ch, 1x sch - 2 NP (B. Makowski i Niski),
2019 - 13w - 15d - 2x bac, 1x ch, 5 NP (G. Złote, G. Stołowe, G. Orlickie i Bystrzyckie), Alpy - Pierwszy raz Pogórze (Rożnowskie).
2013 - 6w - 9d - 1x sch - 1 NP (B. Mały)
2014 - 4w - 4d.
2015 - 5w - 5d - 1x Słowacja (M. i W. Fatry)
2016 - 8w - 8d - 1 NP (B. Wyspowy)
2017 - 10 - 14d - 1x sch (1x wiata) -3 NP (1 B. Śl-Morawski, 2x Sudety)
2018 - 9w - 13d - 1x ch, 1x sch - 2 NP (B. Makowski i Niski),
2019 - 13w - 15d - 2x bac, 1x ch, 5 NP (G. Złote, G. Stołowe, G. Orlickie i Bystrzyckie), Alpy - Pierwszy raz Pogórze (Rożnowskie).
2020 - 10w - 10d
2021 17w - 29d - 1x b.
(poznane pasma - 21).
Jura i inne wycieczki.
W tym roku często też jeździliśmy po "okolicy". Tak na prawdę, to one, krótkie spacery, rozpoczęły nasz rok.
Styczeń, zaczęliśmy od spaceru po osiedlu, zmrożonym:
A mroźną, śnieżną zimę odwiedziliśmy na Maczkach:
W lutym odwiedziliśmy drewniane kościoły w Paczółtowicach, oraz Racławicach, weszliśmy też na skałę Powroźnikową:
Zwiedziliśmy skały Zegarowe obok zamku w Smoleniu:
W kwietniu łaziliśmy po okolicach skał Popielowej i Sulmów:
Zwiedzaliśmy Pogoń w Sosnowcu:
W połowie miesiąca odwiedziliśmy punkt widokowy na Górze Siewierskiej:
W czerwcu zrobiliśmy sobie wagary, co niektórzy od pracy, inni od nauki i odwiedziliśmy Chorzowskie Zoo (a wieczorem pojechaliśmy na Halę Jaworową):
Rabkę Zdrój:
Skansen w Chabówce, oraz kilka stacji przejechaliśmy zabytkowym pociągiem:
W Sandomierzu zjedliśmy lody:
W Nałęczowie, niby ormiański kebab:
Lublińska starówka nas zachwyciła:
Tu gdzieś zgubiłem telefon, a potem żonę, która myślała, że córka się zgubiła:
W Kazimierzu Dolnym weszliśmy na Górę Trzech Krzyży, Zamek i wieżę:
W październiku, po Bieszczadach się wychorowałem, by na sam koniec miesiąca zachwycić się kolorami jesieni w lasach Murckowskich:
Na sam koniec października (znów sam koniec), wybrać się w okolice Zamku Pilcza (w Smoleniu), ze znajomymi:
Fotografia.
Miał to być rok, w którym miałem poświęcić więcej uwagi kadrom. Było sporo tematów, ale głównie to kwiaty, zwierzęta, zachody/wschody słońca (wschodu nie było jednak żadnego), oraz postanowiłem wysłać swoje prace na konkurs.
Od zdjęć badyli:
szukania bąbli:
przez dziką zwierzynę, jak średnie zdjęcie jelenia, lepsze (niewiele) warchlaka, kilku wielkich drapieżnych ptaków, po wróble:
Były dalekie obserwacje:
Tatry z osiedlowego balkonu:
Stoj, najwyższy szczyt Połoniny Borżawskiej i Pikuj - ten z lewej w kółku:
Zachody słońca:
Brakło mi trochę więcej sesji ze zdjęciami z dłuższym czasem naświetlania, tu jedno z nielicznych:
Wysłałem, też moje prace do konkursu "Magia Beskidów - Źródła, Potoki, Rzeki i Jeziora", to one:
Pod uwagę brałem jeszcze zdjęcie z wodospadu w Złatnej:
oraz niestety, nie zdążyłem, na czas podejść, by zrobić zdjęcia wodospadu Pod Złotą Górką (jedno z odpuszczonych wyjść w sierpniu, miało być właśnie pod ten wodospad):
Mimo kilku nie zrealizowanych celów, był to bardzo udany rok. Rekordowa ilość (oczywiście jak na amatora turystę) wyjść w góry (17), powrót w Bieszczady (dwukrotny, w tym z rodziną!), trzy wycieczki ze znajomymi, kilkanaście rodzinnych wycieczek, 5 wycieczek po Jurze... to na prawdę udany rok.
Najbardziej oczywiście cieszą mnie wszelakie wycieczki z żoną i córą, czyli ta na Halę Jaworową, Bieszczady, oraz Tatry, oraz ze znajomymi.
Tak na prawdę, to tylko szkoda mi, że w tym roku nie udało się pojechać poznać nowego pasma, co w głównej mierze łączy się z odwiedzeniem Sudetów, bo to właśnie w nich mam jeszcze spore białe plamy na mojej górskiej mapie 😉. No i trochę tego braku biwaku w górach, do którego zbieram się jak sójka...
Ależ cudze dzieci szybko rosną! Jaka duża już ta Wasza córka :)
OdpowiedzUsuńDużo ładnych zdjęć!
I całkiem dobry bilans :)
Pozdrawiam Was :)
Oj rosną, rosną, a czas zasuwa do przodu jak szalony...
UsuńBrakło mi trochę wody, morza, piasku...ale oczywiście to był bardzo ciekawy rok, ze sporą ilością aktywności...
Dziękujemy i również pozdrawiamy :) !
Piękny rok! Niech 2022 przyniesie Wam jeszcze więcej wspaniałych wspomnień i spełnionych górskich marzeń!
OdpowiedzUsuńDziękuje/my ;)
UsuńWzajemnie! Może nawet uda się od Ciebie kierunek zagraniczny podpatrzeć ;)
Musisz się jeszcze poprawić w ilości noclegów w górach, bo jednak możliwość obudzenia się w schronisku/chatce to jest najpiękniejsza rzecz ;)
OdpowiedzUsuńJuż wpisywałem, że to właśnie mój cel, ale on jest już od lat, a że obecnie głównie w jednodniowych wycieczkach gustuje, no to w tym przypadku trudno o nocleg ;) ale faktycznie, od jakiegoś czasu chodzi mi nocleg "wysoko". A jak z realizacją będzie, to zobaczymy, bo właśnie na jutro miałem plany, a znowu choroba je pokrzyżowała...
UsuńTrzymam kciuki za udany debiut biwakowy, bo pamiętam, że przy ostatniej próbie w tym roku coś stanęło na przeszkodzie.
OdpowiedzUsuńDzięki. Oby wiosna była cieplejsza, bo wolę jednak zacząć jak będzie cieplej ;)
Usuń