Wycieczka do Dupki.

Jeśli ktoś się chcę poczuć jak w powiedzeniu o byciu w czarnej d...e to może pojechać do wsi Siedlec i przejść się do Jaskini na Dupce, do której można bez problemu wejść. 
Piekło zamarza? A nie, Piekło to jeden z przysiółków tejże wsi...
Będzie to spis z jurajskiego weekendu. 

1. Pustynia Błedowska.
W sobotę po pracy któreś z nas proponuje abyśmy się gdzieś przejechali. Jest ciepło, pogoda ładna to jedziemy i pada na Czubatkę w Kluczach. Na miejscu widokowym, po dojechaniu rozkładamy koc i spokojnie czekamy na zachód słońca.

Jest ciepło, spokojnie a światło idealnie oddaje czemu ta pora dnia zwie się złotą godziną. 
Jest tu trochę osób, ale bez tłumów. Na dwóch zaparkowanych Zafirach są rozłożone namioty na dachu a ich lokatorzy robią sobie grilla, a my rozmyślamy nad taką formą biwaków. 
Na pustyni też ktoś biwakuje. 

To glamping, tania 😉 oferta noclegu w namiocie (prawie 2tys złotych za noc od namiotu).
Pan obok stara się telefonem wykorzystać światło, które na prawdę fajne barwy przybiera, więc nie dziwię się, że pan się nim zachwyca. Gdy rozstawiam statyw i próbuje założyć nowe filtry pyta się co to za szkiełka i nawiązuje się krótka rozmowa o fotografii - serdecznie Państwa pozdrowienia! od lekko zakłopotanego fotografa 😉 
Z zachodu nici, słońce chowa się za chmurami sporo nad horyzontem (zdjęcie wyżej), więc robimy sobie pamiątkowe zdjęcie do porównania po ośmiu latach:
miejsce prawie to samo...tylko broda i długość włosów u mnie inna

teraz jedziemy do...

2. Olkusz/a
Dojeżdżamy po chwili, słońce już zaszło, ale jeszcze jeszcze nie ma ciemności. Idziemy na krótki spacer wokół rynku. Słychać gwar ludzi z knajpek i poza jednym młodym gniewnym, który jeździ Mustangiem, choć jako, że to podruba czterocylindrowa 😂 to musi wydechem pierdzieć (nigdy nie zrozumiem fenomenu pierdzącego wydechu - owszem bulgot V8, czy nawet R6, ale to podniecanie się czterema cylindrami... No ale jakieś laski wyrywa 😁 i po chwili odjeżdża, poza tym jest spokojnie. 

Kupujemy lody i po chwili wsiadamy w auto, wracając do domu.



3. Pustynia Siedlecka
Następnego dnia robi się skwar i duchota. No to nie ma co siedzieć w czterech ścianach, pytanie tylko gdzie pojechać. Rzucam - może do dupki? 😁
Niech będzie...jedziemy. Wychodząc z domu obserwujemy czerń, która nadciąga z zachodu. Ale w prognozach miało nie padać, więc ruszamy. Mijając Górę Św. Doroty obserwujemy coraz większe grozy jakie się dzieją na niebie i w końcu przed Siewierzem nas to dopada. Niebo wali się na ziemię... ale do celu mamy jeszcze czterdzieści minut, więc nie pękamy i przemy powoli do przodu.
Gdy wyjeżdżamy z Żarek przestaje padać, ja mówię, że się przejaśnia, na co żona parska śmiechem i po kilku minutach parkujemy auto.
Idziemy zobaczyć drugą pustynię w ten weekend - Pustynię Siedlecką:

Ha mówiłem, że się przejaśnia? Choć za nami chmury kłębią się dalej, ale na północ od nas przejaśnia się. Po mokrym piasku idzie się ciężko, więc na szczyt wydmy 😉 wdrapujemy zdyszani. 
Można stąd podziwiać widok na okolicę:

Pustynia nie jest wielka, więc dość szybko oglądamy wszystkie atrakcje i powoli zmierzamy ku następnej atrakcji, tym bardziej, że nadjeżdża terenówka (tym razem bulgot nie pozbawia złudzeń - to V8) i zaczyna się ujeżdżanie po piachu. Nic tu po nas, w przyrodzie to ja wole jednak szum wiatru...

Mija nas quad, słychać kolejny silnik...tu nawet kilka toi toi stoi w lesie, więc ruszamy do

4. Dupki
Dupka to wzniesienie koło wsi Siedlec. Pod szczytem znajduje się jaskinia zwaną Jaskinią na Dupce i to jej szukamy.
Wzniesienie niewielkie a cali mokrzy jesteśmy od potu. Ale nie przez wspinaczkę, a duchotę. Wyszło słońce i praży na mokrą ziemię, która paruje, dzięki czemu mamy saunę na świeżym powietrzu 😉
Żona pogania bo wszystkie znaki na niebie wskazują, że i tu nas może zmoczyć:

Na łąkach pod burym granatowym niebem kolorowo:

 Spotykamy dzwonka okrągłolistnego:

Czy to dzika marchew?:

Wreszcie wchodzimy w las i od razu robi się przyjemniej, chłodniej nieco. Mijamy ostańca, którego obchodzę wokół szukając dziury,

jaskinię odnajdujemy nieco niżej:


Jaskinia to studnia głęboka na kilka metrów, ale można do niej wejść, po półkach, co też czynię. Schodzę nad pierwszą półkę:

A potem wchodzę w głąb jaskini - oto jestem w Dupce 😝:

Na samo dno studni nie schodzę, jest po prostu za ślisko, innym razem tam się przejdę, dziś nie mam ani latarki, czołówki, ani nic na zmianę w razie ubrudzenia. Próbuje zajrzeć i wychodzę drugim otworem. 

Jaskinia nosi nazwę od staropolskiego oznaczenia dziuple, dziurę w ziemi. Fajna legenda jest też związana z tą okolicę - do poczytania zachęcam odwiedziny na tej stronie. 
Czas na powrót do auta, którym podjeżdżamy do kolejnej atrakcji.

5. Brama Twardowskiego
Jedziemy zobaczyć skalny most, któremu nazwę nadał Zygmunt Krasicki. Brama Twardowskiego znajduje się obok drogi. 
Okrążamy pierwszą skałę, szukając tego miejsca. Docieramy do bramy od tyłu:

Robimy sobie zdjęcie :

Przekraczamy ją i ruszamy w powrotną drogę:

Choć jeszcze prosto do domu nie jedziemy... Mimo mokrych butów postanawiamy zajechać do Żarek na lody, oraz by odwiedzić kolejną atrakcję jak się w nich znajduje.

6. Żarki
Parkujemy przy Starym Rynku, obok jednej ocalonej (z trzech) synagog żydowskich, w której obecnie mieści się Miejski Dom Kultury.

Wybudowana ok 1870roku w stylu mauretańsko-neoromańskim, jest dziś obok kirkutu (na którym byliśmy 9 lat temu), jednym z niewielu śladów po żydach, zgładzonych przez Niemców podczas holokaustu.
Kupujemy lody i spacerujemy wokół rynku:

Stoi tu też wybudowany w latach 1518-1522 Kościół Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza.
W 1702 roku uległ zniszczeniu w pożarze, a swój wygląd obecnie uzyskał w drugiej połowie XIX wieku.

Podjeżdżamy jeszcze do kompleksu stodół z końca XIX i początku XX wieku. 
Stodoły powstały aby pomieścić plony mieszkańców. Pierwotnie drewniane, ok 1938 roku odbudowane z białego kamienia:



Pogoda się wyklarowała, minął też najgorszy upał panuje spokój, więc powoli je obchodzimy. Zaglądamy do jednej, żona się wystraszyła, że w środku ktoś był - to tylko ubranie wiszące na krześle, ale w rogu leży materac, a spod kołdry...wystają nogi. Odskakujemy oboje nieco przestraszeni 😂 i po to by nie przeszkadzać lokatorowi. 
Na koniec podchodzimy pod pomnik poświęconym pomordowanym mieszkańcom Żarek podczas Niemieckiej okupacji i potem wracamy już do domu...

Komentarze