Nie ma zimy - to olać zimę, czyli lecimy w ciepłe kraje

Odkąd córka poszła do szkoły, ferie zimowe oznaczają, że będzie urlop. Szukało się śniegu, więc wyjazdy były głównie w góry. Ale dziś spotkać śnieg nawet w górach jest coraz ciężej, więc pewnego dnia zaświtała mi myśl, by taki urlop spędzić w cieplejszej części świata.
I właśnie w tym roku taki będzie ten urlop zimowy. Pierwszy raz w ciepłych krajach! Oj tych 'pierwszych razów' tym razem będzie sporo...
Po pierwsze - będzie to dla mnie i córki pierwszy lot samolotem. Dla nas to też pierwszy raz poza naszym kontynentem.
Nieco tydzień przed wylotem zmieniają nam godzinę odlotu, na 4tą. Mocno niewyspani przechodzimy odprawę i wsiadamy do samolotu zajmując miejsca. Po chwili okazuję się, że pomyliłem numer bramki z rzędem siedzeń, więc z naszej winy powstaje małe zamieszanie. Niektórzy (to ja) chyba bez przygód nie potrafią żyć 😁. 
Po kilku minutach startujemy. Jak wspominałem, to mój pierwszy raz, więc jestem tego mocno ciekaw, nie mogę się doczekać. Silnik zaczyna wyć i...wgniata nas w fotele...po chwili samolot się unosi i zaczynamy się wznosić. Star mnie mocno zaskakuje, mimo, że o tym mi wcześniej opowiadano. Wznosimy się, wbijamy w chmury i tyle będzie z widoków bo choć jest noc to liczyłem na obejrzenie oświetlonych miast na ziemi. Dopiero po jakiejś godzinie lotu zaczyna coś w dole widać. Światła różnych miast. Obserwuje je z ciekawością, raz po raz przysypiając. Po 7mej wstaje słońce - ale lecimy nad grubą warstwą chmur więc dalej z widoków nici. Szkoda - liczyłem na ujrzenie Afryki, koło której powinniśmy teraz przelatywać...ale widok brzasku zawsze poprawia nastrój.

Poprawia, bo to oznacza, że powoli zbliżamy się do celu lotu. I właśnie wtedy, przed lądowaniem coś pod chmurami się pojawia: 

To jedna z wysp Kanaryskich - Lanzarote. Samolot rozpoczyna procedurę lądowanie i zaczyna obniżać lot i wtedy widać "naszą" wyspę - Fuerteventurę:

Lądujemy - o ile start jest ciekawy, to zniżanie i kołowanie już nieco mniej, do tego pilot dość mocno posadził samolot na płycie, by nie rzecz, że go rzucił. Łupnęło, to teraz hamowanie. W końcu jednak koniec lotu, w końcu wysiadamy, odbieramy bagaże i autobusem docieramy do hotelu. 

Fuerteventura, bo to na niej wylądowaliśmy, jedna z Wysp Kanaryjskich będzie naszym domem przez tydzień.
Wyspy Kanaryjskie to archipelag trzynastu wysp leżących na Oceanie Atlantyckim na północny zachód od Afryki. Są zaliczane do Makaronezji, czyli zbioru kilkudziesięciu wysp na północno-wschodnim Atlantyku przy wybrzeżach Europy i Afryki.
Znane już w starożytności jako Wyspy Szczęśliwe, z greckiego Μακάροι Νήσοι - Makaronezja. Odkryte ponownie na początku XIV wieku i w ciągu niecałego wieku pierwsi znani mieszkańcy tego archipelagu, Guanczowie zostali całkowicie podbici, czy raczej wybici...
Wyspy dzielą się na wyspy zachodnie:
- Teneryfa
- Gran Canaria 
- La Palma 
- La Gomera  
- El Hierro
wschodnie:
- Fuerteventura
- Lanzarote
i wyspy małe (większość jest niezamieszkana). 
Nazwa 'Kanaryjskie' pochodzi od łacińskiego słowa "canis" (pies) z powodu znacznej ilości psów, a nie od ptaka - kanarka.
Wyspy należą do Hiszpanii, więc mimo opuszczenia geograficznie Europy, dalej w niej jesteśmy. Nazwa wyspy pochodzi od francuskiego forte aventure czyli mocna przygoda i związana jest z podbojem wyspy przez Jeana de Béthencourt, który napotkał tu znaczny opór ludności rdzennej.
Inne tłumaczenie to pochodzenie od silnych wiatrów, jakie wieją na niej - fuerte czyli mocny, viento - wiatr.
Tyle rysem historycznym i geograficznym. Posiłkowałem się tu Wikipedią.

Fuertaventura

Fuerteventura, wyspa leżąca niecałe 100km od brzegów Afryki, jest pochodzenia wulkanicznego. Dominuje na niej pustynny krajobraz wraz z masywem wulkanicznym. Znana jest też z wielu pięknych plaż, oraz wiatrów.
Dla mnie to właśnie góry, są pierwszym zaskoczeniem - niby niewysokie (najwyższy szczyt ma 812 m n.p.m.) ale z dolin wyglądają na wyższe. W drodze do hotelu oglądamy zza okna autobusu ten pustynny krajobraz, który mnie właśnie skusił do przylotu tu i ujrzenia czegoś takiego. Wokół jest pomarańczowo, brązowo i czerwono...czasem żółto. Kosmos! 
zdjęcie z autobusu
Wyspa jest drugą co do wielkości wyspą archipelagu, ale nie jest ona bardzo wielka -  jej długość z północy na południe to ok 100km (w linii prostej), a szerokość nie przekracza 30tu kilometrów, z lotniska mamy 80km, część drogi to autostrada, więc dojeżdżamy nieco po godzinie.
Będziemy mieszkać na południowej części wyspy, w enklawie hoteli Esquinzo znajdującej się niedaleko miejscowości Morro Jable, w rejonie (gminie) Pájara.
Nasz hotel - Fuerteventura Princess

Już pierwszego dnia idziemy na spacer nad ocean - moje wielkie marzenie dzieciństwa właśnie się spełnia! Ujrzeć ocean!
Oto Ocean Atlantycki z pięknym kolorem wody:

Dziś pierwszego dnia brodzę brzegiem, ale kilka dni później udaje się wykąpać:

Tradycyjnie zachwycam się kolorem wody!



Woda nie jest zimna, choć oczywiście daleko jej do wakacyjnego Adriatyku. Moim zdaniem za to cieplejsza niż w Bałtyku.
Zachwyca też roślinność - oczywiście ta w hotelu jest zadbana, palmy widzieliśmy już w Chorwacji, ale te kanaryjskie są niesamowite!


cóż to za roślnia? czy to chleb świętojański?

W hotelu witają nas też wrzaski jakiegoś ptactwa. Poza gołębiami i jakimiś wróblowatymi (a może to były świergotki kanaryjskie?) odganialiśmy z naszych stołów, chyba czaple złotawe:

te dziady potrafiły podskoczyć na stół i zanim ktokolwiek zdążył ruszyć rękoma, uciekały z kawałkiem porwanego jedzenia. W Rovinj budziło nas poranne darcie mew, tu co rano wrzeszczały ibisy białowąse:


Całkowitym zaskoczeniem było spotkanie tu dudka:


Sam hotel to spory kompleks złożony z białych domków, w których znajdują się pokoje. Jest położony na zboczu, więc można się wspinać w codziennych spacerach. Są baseny. Obok znajduje się market, pod hotelem jest przystanek, z którego lokalnymi autobusami można się dostać w różne miejsca na wyspie.




Otoczony jest...oczywiście górami:


Najważniejsze - w dzień jest ok 24-25 stopni, a wieczorem nieco poniżej dwudziestki - tak to można żyć!
No to zaczynamy ferie 😊

Komentarze