Powitanie wiosny na szczycie o wschodzie...

Pierwszego dnia wiosny przypomniałem sobie fajną wycieczkę, jako lata temu odbyłem z ekipą z forum Góry-Szlaki. 
Pojechaliśmy na wschód słońca na Pilsku.

Na forum pada propozycja aby przywitać wiosnę na Pilsku. O wschodzie słońca. Mam wolne więc się dopisuje. 
Chwilę po północy wsiadam do auta Zbyszka, który zabiera kilka osób. 
O drugiej meldujemy się na parkingu. 

Dołączamy do reszty ekipy - jest nas chyba dziesiątka. Parę minut później ruszamy. O czołówkach. Mijamy salamandrę, zaczyna padać śnieg. Po czwartej meldujemy się w kuchni turystycznej w schronisku na Miziowej.

Kanapki, ciasto, wygłupy. Szarlotkę przyniosła tu koleżanka, która ma nicka...Szarlotka 😀
Schodzą do nas kolejne dwie osoby nocujące w schronisku i ruszamy na szczyt. 
Z relacji na forum:
Pierwszy na szczycie słowackim jest laynn. Zdeterminowany, bezkompromisowy … wie że tym razem nie będzie to „prawie wyprawa”. Pozostali docierają mniej lub bardziej spóźnieni … nie ma to znaczenia, i tak nie ma słońca i prawie nic nie widać. Ale to nie jest ważne, weszliśmy i to się liczy, a wschodów słońca jest już dosyć w necie. Choćby na stronie klubowej. 
Link do relacji. Słowa Zbyszka.
Laynn to mój nick. Wcześniej na kilku wyjazdach nie udawało się dotrzeć na szczyt - wtedy to był okres, że wycieczka bez zaliczonego szczytu, nie była pełna, więc było parę relacji zwanych "prawie".

Mimo braku szans na wschód - wokół panuje pełne zachmurzenie, chcę dotrzeć na szczyt punktualnie o godzinie, której wstaje słońca. Dziś się udaje, choć można to nazwać "prawie wschodem" 😁

Potem witam po kolei kolejne osoby:


Tu podziwiamy przepiękny wschód, potem sesje robimy i czas na zejście.
pierwszy siedzący od krzyża to ja

Wszak w górach liczy się aby z nich bezpiecznie zejść.

Schodzimy znów do schroniska:

Nieco widoków:

To dopiero drugie wyjście z lustrzanką w góry. I ostatnie zdjęcia robione na automacie. Żeby ładnie to powiedzieć, to napiszę tak. Średnio kadrowane, z fatalnymi szumami. Dla porównania 2010 vs 2024:


No cóż, klimat zdjęć niczym z kliszy 😂
Potem następuje zejście do Korbielowa:

gdzie w jakiejś knajpie pijemy kawę/piwo i następuje rozjazd do domu.

Mimo braku wschodu do dziś z wielkim sentymentem wracam do tego wyjazdu. U mnie to była chyba jedna z ostatnich wycieczek w tak dużym gronie (poza rodzinnymi wyjazdami). 

Komentarze

  1. Jakieś starocie :P Ale dobry dokument, pokazujący się jak zmieniają ludzie -> dziś ciężko zebrać taką ekipę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staroć.
      I jak fora umarły, dziś praktycznie nie ma takich zaproszeń (no na GSach jest osoba wrzucająca zaproszenia).

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie nikogo kto by się podjął organizacji. Zresztą fora znikają powoli.

      Usuń
    2. GBG jeszcze się trzyma 😉 Trzeba wyjść z propozycją.

      Usuń

Prześlij komentarz