U podnóża Gorców.

Po wycieczce, przeszarżowanej, w Tatrach, spełniam obietnicę i nie myślę nawet o żadnych górach. Wieczór i poranek spędzamy na basenie...aż dostajemy cynk, że przyszła pani z Gorczańskiego Parku Narodowego i będzie wycieczka. Córka oczywiście chcę iść, więc...

...idziemy. 
Góry wokół parują po nocnej burzy. Wycieczka nie będzie długa, bo prognozy na pierwszą połowę dnia zapowiadają dalsze opady. Pani Krysia zabierze nas na spacer w pobliżu, a tematyka wycieczki to drzewa.

Ruszamy. Pani Krysia opowiada o każdym drzewie. Dzieciaki słuchają, ja i kilkoro rodziców też 😁.

Na jednej z polan, na której się zatrzymujemy, kilka metrów od domów znajdujemy odchody...wilka. Nieźle. Rozmowa schodzi na temat dzikich zwierząt. 
Chwil parę później idziemy dalej, nad małą zaporę na potoku. Potoku, który kilka dni temu jeszcze miał wodę przejrzystą, a dziś to płynąca kawa z mlekiem 😉
Potok przed opadami...
...i po opadach.
A my słuchamy dalej opowieści. Na koniec, bo prognozy się spełniają, zaczyna padać, więc trzy osoby, trzy dzieciaki dostają od pani Krysi drzewka, tego roczne, a więc maluchy. Córa dostaje jednego z nich 😀.
Wcześniej słyszymy od jednej z pani, że warto podjechać do ośrodka edukacyjnego GPN, że jest ciekawa wystawa, więc plan się na dzień zaczyna krystalizować. 
No to jedziemy po obiedzie.

Ekspozycja mieści się w budynku, wybudowanym po spalonej oficynie dworskiej, w Parku Podworskim Wodzickich w Porębie Wielkiej. 

Wystawa mieści się w piwnicach, z tyłu budynku. Płacimy, dostajemy słuchawki podłączone do sprzętu, oraz wyjaśnienie jak to działa. Przy wejściu wisi ciekawa mapa Gorców:


Wystawa jest...plastikowa. Są plastikowe drzewa, zwierzęta, sztuczne kałuże itp. Średnio ciekawe...dla mnie. Ale dla dzieci...bardzo fajne. Po pierwsze przedstawia, co salę inną tematykę, wchodząc do sali automatycznie włącza się głos lektora, opowiadający o wystawie, np jedna sala opowiada o życiu w buczynie, inna pokazuje jak wygląda las w każdej z pór roku, jest wystawa zwierząt, oraz zbudowana "bacówka", w której przedstawiany jest krótki film o wypasie na halach. A obok sala przedstawiająca owe hale... 



Odsłuchanie można samemu przyśpieszać, przewijać, więc dzieci są pewnie zachwycone. Można również przykładając do niektórych miejsc i klikając, na odtwarzaczu, odsłuchać o danym eksponacie. Nasze dziecko jeszcze tak dokładnie nie zwiedzało żadnego muzeum... 😀.

Wystawa fajna, bo inaczej zaprezentowana, szkoda jednak, że tak sztuczne eksponaty, jak np robale powiększone, żyjące w powalonych pniach, czy też wilk. Najważniejsze, że córze się podobało. Teraz idziemy zwiedzić park. Podobno są tu stawy, jest tężnia. 
Oraz wozownia, jedyna ocalała po pożarze:


W tężni warto spędzić dużo więcej czasu niż mamy/nam się chcę tu siedzieć, niemniej siedzi się przyjemnie:

Idziemy nad stawy, które podobno nawiedzają wydry, jednak najłatwiej jednak ich ślady dostrzec zimą (info od pani Krysi). Stawów są trzy. Tu największy:

Wokół alejki, ławki, mostki, idealne miejsca, jak i cały park na spacery!
Powoli się zbieramy na kwaterę, musimy przejść jeszcze alejami do auta. Rosną tu potężne lipy:


Wracamy. 
W piątek, idziemy na ostatni spacer po okolicy. Wpierw atakujemy w upale jedno wzniesienie, niestety, droga kończy się przy domostwach, a nie mamy ochoty przedzierać się krzaczorami, w tym upale, choć na mapach jakaś ścieżka tam wiedzie...wracamy na lody.
Ale wcześniej spoglądamy na drugą stronę doliny:

Mijamy fajną chatkę, aby za nią przejść potok...w bród. 


Następnie droga zaczyna się piąć mocno do góry. W tej duchocie i spiekocie dosłownie po chwili jestem cały mokry. Gdy wychodzimy na pola, zostawiając zabudowę za sobą, od strony Gorców dolatuje nas grzmot. Potem następny. 

Gdy słyszę kolejne głuche grzmoty, zrządzam odwrót. Nie ma sensu iść wyżej. Ja podchodzę jeszcze kawałek do góry, skąd rozglądam się po okolicy. Gdyby nie te upały, burze, to można było się po nich poszwendać. 
Luboń Wielki wychylający się za Cahbówką i Potaczkową.

Wracając oglądamy konserwację roweru po gorczańsku 😂:

Na koniec jeszcze kilka zdjęć zachodu słońca.
Luboń Wielki.


Koniec 'gorczańskiej' przygody...

Komentarze