Krótki spacer na Smerków - 2016.

Mijała właśnie kolejna zima w mieście, oczywiście bezśnieżna, więc stwierdziliśmy, że może warto by zobaczyć, czy w górach tej zimy czasem nie ma. Niestety i tam jej nie było, więc stwierdziłem, że może by tak, w takim razie wykorzystać brak śniegu i przejść się po górach, poznając trochę okolicę poza szlakiem.

Pierwszym moim celem było wejść na górę, wielokrotnie oglądaną, ponieważ pod jej stokami trzeba dojechać do naszej bazy. Ruszam tym razem prosto z domu, początkowo muszę zejść trochę w dół, po czym odbić od głównej szosy i podejść na grzbiet, między Glinką, a Soblówką, którym biegnie żółty szlak. Przy drodze, pod drzewem stoi sobie ławeczka, a przede mną niebieskie niebo, aż się chcę iść!

Jest luty, a śniegu, nie ma - dziwne te zimy ostatnimi laty mamy (choć lata 2019/20 i 2020/21, jednak pokazały, że aż tak źle nie ma). Dość szybko dochodzę do pierwszych domów, które stoją na tym grzbieciku; piękny widok tu mają, mimo, w porównaniu do okolicznych szczytów, jestem dość nisko. Nisko, choć wysokość na jakiej jestem, to ok 700 metrów. Robię pierwsze zdjęcia widoków, po czym ruszam, ku mojemu pierwszemu celowi.

Widzicie domostowo? 
Tak się on prezentuje z góry:
W dole Glinka, nad nią góruje Muńcuł, a pod nim widać wspomniany szczyt, oraz widać ten garb, którym będę tego dnia wędrował. Zdjęci z roku 2020.

I jeszcze jedno ujęcie z góry, podczas zachodu, widać wsie wijące się w dolinach wzdłuż potoków, od lewej Glinka, z prawej Ujsoły.

A tu widok spod Muńcoła, a dokładnie z polany Bednarzówki - to ten garb na środku kadru.

Przez trawy idę ledwo widoczną ścieżkę, mijam kilka drzew i dostaję w pobliżu nieoznakowanego szczytu, Brejówki. Ten niepozorny szczyt, mające prawie 750 metrów, z drogi obok dawnego kamieniołomu w Glince, bądź z drogi do Soblówki, sprawia zupełnie inne wrażenie, a to stąd, że opada on ostro w dół - Geo Park w Glince, leży 150 metrów niżej, dolina potoku Cicha niewiele mniej. I te stoki robią wrażenie... (np gdy z rodzicami podjechaliśmy kiedyś [początek lat 90tyc] zimą do Soblówki, to to zbocze zrobiło spore wrażenie - mam ten widok do dziś w głowie).
Sam szczyt, z przerzedzony z lasu, jest dość widokowy. Oto co z niego widać:
Od Suchej Góry, po Lipowski Wierch. Widać i ośnieżone hale, w środku to Bacmańska (pod Boraczym Wierchem), następnie Gawłowska łącząca się z Bieguńską, a ta najbardziej z prawej to Lipowska, pod szczytem o tej samej nazwie.  

Tu widok na nie, z bliższa.

Zapolanka, pod Redykalnym Wierchem.

Sucha Góra, a z lewej Skrzyczne.

I Skrzyczne.
No dobra, obfotografowałem co się da 😂, więc czas ruszyć dalej. Wracam więc na drogę i ruszam. Po chwili kończy się asfalt i aż do przysiółka Smerków Wielki będę szedł drogami polnymi. Rzucam jeszcze okiem na Muńcuł:

i dość szybko mijam zabudowania podlegające pod Soblówkę. Po chwili chyba zmieniłem balans bieli w aparacie (wtedy robiłem zdjęcia w jpegach, było sporo prób, a całkiem możliwe, że to tryb automatyczny, a wiadomo, że generalnie to tryb zły 😉), bo zmienił się kolor zdjęć, ale nie będę ich dziś poprawiał. Mijane domy:

Po chwili zostawiam żółty szlak, który schodzi do wsi, by potem doprowadzić, wpierw do bacówki pod Wielką Raczą, a potem omijając granicę zejść do przełęczy Przysłop (a w drugą stronę wiedzie pod Krawców Wierch - szczyt). Teraz muszę podejść do przysiółka leżącego pod szczytem o tej samej nazwie, czyli wspomniany Smerków Wielki. To właśnie ta góra mnie od jakiegoś czasu przyciągała. 
A prezentuje się ona tak:
Zdjęcie pod słońce, słabe, a raczej kiepskie...

A tak z okolic bazy, to ten stożek w środku kadru.
Ostatnie domy, leżą dość wysoko, kilka jest w fazie remontów, ciekawe jak się dziś prezentują? Oglądam się za siebie, a tam, o proszę jakie widoki
 Kubiesówka, zza której wyłania się Grupa Lipowskiego Wierchu.

A to...Pilsko!

Skoro mnie ten osobnik interesował (Smerków W), to teraz trzeba się na niego wdrapać, by go obejrzeć z bliska. Ruszam na krechę, niczym na słowackich szlakach 😁 

W końcu, po kilku minutach, zasapany docieram na górę. Uff. Zasapałem się trochę, niedługie podejście, ale dało w kość. Znów zaczynam robić sporo zdjęć; widoków, te na szczęście są tylko na zachód i północ 😁, jak i na domostwa leżące teraz pode mną:

Widok na Małą i Wielką Raczę, schronisko, schowało się za drzewami w środku polany i znów na Muńcuł. Przy okazji, zejście z W. Raczy na przełęcz Przysłop, pamiętam jako jedno z ostrzejszych, tu doskonale to widać, jak z lewej mocno ta góra opada w dół.



Jestem na górze, ale nie na szczycie. Tu leży trochę śniegu, więc choć trochę poczuję zimy 😉, w między czasie słońce znikło, chmury je przykryły, więc robi się ponuro. Wśród drzew stoi ambona i to wszystko powoduje, że robi mi się jakoś tak, średnio. Nagle między drzewami, coś prześwituje.

Ciekawe co to za góry! Zakładam dłuższy obiektyw i próbuje z bliższa się temu przyjrzeć:

hmmm...idę dalej, wpierw między drzewami, a następnie obok Oszusu widzę, górę, którą każdy miłośnik słowackich gór rozpozna:

To Wielki Rozsutec, najbardziej charakterystyczny szczyt Małej Fatry.
W między czasie mijam szczyt Wielkiego Smerkowa, który jest w lesie. Ruszam za ścieżką, ku granicy, po której biegnie szlak niebieski. Z racji iż jest to rejon z prowadzoną gospodarką leśną, to ścieżki są dobrze widoczne. Zresztą pod Oszustem widać ogniska, oznaczające spalanie gałęzi, z obciętych drzew, a piły słychać cały czas.

Powyżej, widać płat śniegu, gdzieś w jego okolicy była granica i zarazem szlak nią biegnący. Poniżej Oszust, szczyt, na którym byłem dwukrotnie i zawsze we mgle...



Między drzewami widzę też inne, ośnieżone, wysoki góry. Tatry? To chyba one, choć wtedy fantazja podpowiadała mi Niżne Tatry 😂:

Oczywiście Niżnych nie powinno być widać, szczyty beskidzkie po stronie Słowackiej zasłaniają ten kierunek. Po dojściu do granicy, płosząc jakieś sarny, stwierdzam, że czas zejść do drogi, stokówki, którą zamierzam dojść do domu. Schodzę w dół, jednak gdy ona skręca za bardzo w lewo, na zachód, a więc w stronę, z której zaczynałem wspinanie, skręcam leśną ścieżką w przeciwną stronę. W końcu po chwili dochodzę do drogi. A stąd znów widoki

Tą drogą, ślizgając się po ubitym śniegu, przechodzącym w lód, schodzę do głównej szutrowej drogi, ta ma porobione wzmocnienia na zakrętach, strumienie puszczone są pod drogą przepustami, a wzdłuż niej leżą pocięte drzewa. Autostrada leśna. Zarazem to jest ta droga, która była moim celem, w sumie gdybym nie podszedł tym stokiem na górę, to bym doszedł w to miejsce. Zarazem biegnie ona aż do leśniczówki w Glince, więc teraz pozostaje mi tylko dojść do rodziny. Ruszam.



Droga kręci się, trzymając się zbocza grzbietu granicznego. Maszeruje się szybko i choć widoków z niej za dużo nie ma, to sama droga jest wdzięcznym celem fotograficznym, choć szczerze przyznając, to te moje umiejętności wtedy...były marne 😉 


Choć są miejsca, z których trochę widoków jest, na Beskid Śląski, od Baraniej Góry, aż po Skrzyczne:

Tu dwie wieże, Kubiesówka pod grzbietem Skrzycznego:

Przy krętej drodze, w skarpie odsłonięte skały, które dość finezyjnie się prezentują.

Ta wygląda jak twarz...

Na sam koniec podglądam jeszcze przysiółki:

Po czym próbuję dojść do przysiółka Pałom, ale przez mokre podłoże, próbując przejść przez las nie mocząc butów, skręcam w końcu i wychodzę obok leśniczówki. Skąd kilka kroków i jestem na głównej drodze, którą schodzę dosłownie pięć minut i tak kończę tą krótką wycieczkę.

Na koniec, zdjęcie pokazujące początek tejże leśnej drogi, rozpoczynającej się w Glince, widać zabudowania przysiółka Połom, oraz grzbiet graniczny, na tle...odległych Tatr:
Droga biegnie od lewego dolnego rogu.

Tu widać grzbiet graniczny, uważne oko dostrzeże drogę, a dokładnie to miejsce z wzmocnioną drogą na zakręcie, z przepustem. Na zdjęciu niżej, widać je lepiej:


W relacji użyłem zdjęć z tej wycieczki (luty 2016roku), jak i zdjęć z drona z lat 2020 i 2021, oraz zdjęć z wycieczki na hale pod Muńcułem z sierpnia 2021roku, oraz z Glinki. 
Na marginesie, widać na nich, mój postęp w jakości zdjęć...

Ps. Na drugi dzień, w końcu przyszła zima:

😀😀😀

Komentarze