Orawa - czyli Beskid Żywiecki za naszą granicą. 2016.

Gdy pierwszy raz ruszyłem na Małą Fatrę, to moją uwagę zwróciły już zaraz za granicą wzgórza i góry otaczające Nowoć (słow. Novoť), słowacką wieś leżącą po drugiej stronie granicy. Wkrótce pojechałem drugi raz i postanowiłem, że jak będę na bazie, to kiedyś tu podjadę i się przespaceruje.

Dziś, mogę powiedzieć, że byłem tam trzykrotnie i pewnie jeszcze wrócę, bo rejony te są bardzo ładne.
Pierwszy raz zjeżdżam z przełęczy Glinka i zaraz za lasem parkuje, obok pętli autobusowej. Tak jak Czechach do praktycznie każdej mniejszej miejscowości dociera komunikacja, tu też praktycznie na koniec kraju dojeżdżają autobusy. Jakże to inaczej wygląda w naszym kraju...
Ruszam pod górę, dochodzę do skrzyżowania, gdzie kilka dni później dojedziemy z dziewczynami i skręcam ku południu. 
Mały Kopiec, oraz drogą, którą podchodziłem ze wsi. Na wprost pętla końcowa autobusów.

Byłem ciekaw, czy widać stąd może Małą Fatrę, którą wtedy byłem zauroczony - nadal mi się podoba, to tak na wszelki wypadek, jakby ktoś miał mi tu zacząć robić wykłady 😉, choć już inne pasmo słowackie podoba mi się jeszcze bardziej. Niestety, nisko wiszące chmury ograniczyły widoczność:
Panorama Nowocia...

Według regionalizacji polskiej, jestem w Beskidzie Żywieckim, bądź według nowej regionalizacji, w Beskidzie Żywiecko-Kysuckim 😉 , ale skoro jesteśmy na Słowacji, posłużmy się ich regionalizacją, czyli jestem w Beskidzie Orawskim (słow. Oravské Beskydy), który ciągnie się od przełęczy Przysłop (tej między Wielką Raczą, a Świtkową) na wschód do Babiej Góry. Na zachód od przełęczy to Beskid Kusycki (słow. Kysucké Beskydy).
Nawet Pilsko jest za chmurami:
Dość niecodzienne, dla mnie oglądać Pilsko, od zada 😉 .

Z racji, że za niedługo ma być obiad, na który muszę wrócić, dziś nie planuję długiej trasy, zamierzam dojść do szczytu Modlovy Vrch. Garbem biegnie droga szutrowa i to nią planuję dojść do celu. Idzie się przyjemnie bo jest to widokowa trasa. 

Przede mną widać wieżę przekaźnikową na niepozornym szczycie:

Bardzo mi się spodobała ta droga. Tereny te są pofałdowane, dalej można spotkać sporo zwierząt gospodarskich. Wokół na zielonych garbach pasą się owce, wcześniej mijałem też krowy, później spotkam jeszcze kozy. Widzę też w oddali wieżę na Magurce, szczycie leżącym w Magurze Orawskiej, będącej najwyższym szczytem w okolicy jeziora Orawskiego:

Widok na Magurkę z pól zza Lipnicy Wielkiej - widok z jesieni 2020roku.

Owce na jednym z pofałdowanych garbów:

oraz zbliżenie na nie:

Mijam kapliczkę, a to oznacza, że jestem w połowie drogi.

Bardzo się fajnie prezentują Mały i Wielki Kopiec, swego czasu sporo nad nimi rozmyślałem, ale że widoków pewnie za dużo bym nie naoglądał się, bo są całe zalesione, więc później zacząłem planować wędrówkę wzgórzami, którymi dziś idę. Za Wielkim Kopcem prowadzi zresztą zielony szlak z Zakamiennego.

Po tej stronie, również teren jest pofałdowany, na ich pastwiskach też pasą się owce:


Doszedłem w między czasie między domostwa, na mapach oznaczone jako Barutová. Przechodzę tę część, pośród zamieszkałych domów, są też ruiny. 

Skręcam z drogi asfaltowej, w ścieżkę, ku widocznej wieży przekaźnikowej:

Jest ona rzut beretem, więc po chwili jestem na miejscu. Dziś spisując tą relację, na mapach i w internecie widzę, że postawiono tam wieżę widokową, zresztą podobną, do tej nad Zakamiennym, do której doszliśmy w 2019 roku:
Výhliadková veža nad słowacką wsią Zákamenné, którą odwiedziliśmy w 2019 roku.

Na szczycie była tarcza, która wskazywała szczyty wokół:

Oraz wspomnianą wieżę przekaźnikową, z budynkiem technicznym. Widać, że miejsce cieszy się lokalną popularnością, smuci, że pozostają po takich pobytach pamiątki, trwałe, jak malunki, czy też butelki po trunkach. A może to pozostałość naszych? Nie sądzę...

A oto co widać z tego niewielkiego szczytu i powiem, nie dziwię się, że jeszcze postawiono tu wieżę. Widoki z niej, trzeba będzie przyjechać, taka mała dygresja; widoki z niej pewno są fajne:
Widok na Nowoć, a nad wzgórzami Orawy, góruje Budin - 1221 m, czyli szczyt wschodniej części Magury Orawskiej.

Teraz muszę zejść do wsi i wrócić do auta. Pestka. Schodząc spotykam krowy:

kozę:

Czy czarna koza, oznacza to, co czarny kot? Nie wiem, ale nagle okazuję się, że tak łatwo nie będzie. Przed samą drogą, kilkanaście metrów dosłownie od niej, mam do przekroczenia potok. Bez mostka. 


Na przeskoczenie nie ma szans, szybkie przebiegnięcie też nie wchodzi w grę, bo wody jest tak na oko po kolana. No cóż, mostków w okolicy nie widzę, czasu też nie mam żeby ich szukać, do tego nie róbmy paniki, jest zimny, ale jednak sierpień. Wody po opadach jest więcej, więc ściągam buty, podwijam spodnie i przekraczam lodowaty bród.
Robię zdjęcie, drogi, którą schodziłem z góry:

Teraz pozostaje mi tylko wrócić, oczywiście chodnikiem (po naszej stronie ich nie ma, aż do Ujsoł). Jak pisałem, wróciliśmy tu jeszcze z dziewczynami, ale wtedy tylko odbyliśmy spacer do bodajże kapliczki. Na koniec zdjęcie ciekawej chałupy:


ps. tam gdzie nie znalazłem polskiej wersji językowej, użyłem nazwy słowackiej.

Komentarze

  1. Lepiej używać słowackiej, bo polskie to często amatorskie i dziwne tłumaczenia ;) Zimny potok dobrze zrobi dla stóp :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niektóre są śmieszne. Tylko wtedy było chłodno, ale fakt, w górach to rarytas moczyć nogi w potoku ;)

      Usuń
    2. Do tego czasem polskie wersje są inne niż słowackie, przez co mogą wprowadzać zamieszanie. Czasem jeszcze są jakieś dziwne, więc ja polskich wersji używam tylko tych najbardziej znanych.

      Przyjemnie te łagodne pagórki wyglądają :)

      Usuń
    3. W sumie racja, co do nazw.
      A po tych pagórach może się uda w przyszłym roku przejść.

      Usuń

Prześlij komentarz