Korčula - mały Dubrownik.
Przed nami, za Kanałem Pelješacki, jest wyspa, więc pewnego dnia postanawiamy się na nią wybrać. Jest tam kilka miejscowości, my wybieramy zwiedzić dziś miasto na które co dzień patrzymy - Korčule, zwaną małym Dubrownikiem.
Wybieramy późne popołudnie, odpuszczając wycieczkę po wyspie, a skupiając się na samej starym mieście. A to miejsce z kawałem historii - osada została założona przez Greków i Ilirów, pierwsze wzmianki o murowanym mieście są z X wieku, a obecne mury pochodzą z XIII wieku. Miasto przechodziło w ręce kolejnych cywilizacji, które w tym rejonie Europy rządziły na przestrzeni lat. - min przez Rzymian, Gotów, Wenecjan itd.
Na wyspę można dostać się promem, który pływa do portu oddalonego o 2km od miasta, można popłynąć mniejszymi promami turystycznymi, które kursują już do miasta, oraz wodnymi taksówkami. My wybieramy taksówkę wodną, tj motorówkę, która zacumowana jest obok pomostu przy naszej plaży. Umawiamy godzinę i...płyniemy!
Podróż trwa krótko, bo cieśnina ma tu ok 2,5 km szerokości, do tego są całkiem spore fale pośrodku, więc musimy je przeciąć, by się za bardzo nie bujać (ale o tym dowiedzieliśmy się wracając, kiedy poprosiliśmy o wolniejszą prędkość), tymczasem teraz Ivan, chłopak który prowadzi/steruje motorówką, przyspiesza a my mając wiatr we włosach mkniemy po falach - najszybsza prędkość wynosiła ok 37 węzłów, tj niecałe 70km/h, siedząc praktycznie na wodzie robiło to wrażanie!
Jesteśmy na miejscu, więc czas na zwiedzanie.
Do starego miasta dawniej prowadziły dwie bramy, od zachodu i od południa, my wchodzimy do niego tą drugą, zwaną Bramą Lądową (Kopnena Vrata), pokonując schody mijamy wieżę Revelin:
Przekraczając bramę, witają nas ciasne uliczki, którymi powoli spacerujemy, zaglądając to tu, to tam. Ciekawostka - stare miasto z lotu ptaka przypomina szkielet ryby, boczne uliczki odchodzą od głównej, w taki sposób aby wiatry i słońce nie uprzykrzało życia mieszkańcom.
Widok na Katedrę Św. Marka w wąskiej głównej uliczce:
Wchodzimy do Kościoła Św. Michała z XV w. :
jego wnętrza:
A potem dochodzimy do nadbrzeża i odbywamy spacer wracając do portu, mijając pełno knajpek, z jeszcze w miarę pustymi stolikami:
Wracamy wzdłuż murów do bramy lądowej, by przejść się teraz po pozostałej części miasta.
Idziemy w stronę portu po zachodniej stronie starego miasta:
Oraz piękny widok na stare miasto:
Jesteśmy umówieni na powrót po 21, to ponad 2godziny więc, idziemy na lody (moim zdaniem przepyszne), na zakupy w Konzumie, by znów wrócić do portu i jeszcze raz przespacerować się wokół murów. Mijamy wycieczkowe i prywatne łajby, niektóre nieźle wypasione, na małej plaży spotykamy kraby:
Teraz wszystkie stoliki są zajęte, a przed knajpkami ludzie czekają w kolejkach...mijamy mały sklepik:
Udaje się nam odnaleźć numer do taksówki, więc przyśpieszamy powrót na stały ląd, bo dzieci zaczynają się już nudzić...
Komentarze
Prześlij komentarz