Najstarsza kopalnia białego złota w Polsce.

Jako, że nie samymi górami człowiek żyje, to na koniec wakacji, wymyśliliśmy wycieczkę do kopalni. Kilka dni wcześniej zrobiliśmy wybór trasy, zakup biletów i w sobotę rano budzimy się, by przed dziewiątą ruszyć w drogę. 
Do Bochni, do najstarszej kopalni soli w Polsce.

Na miejscu jesteśmy nieco ponad pół godziny przed czasem. Na spokojnie oglądamy teren przed szybem, zjadamy kanapki i przebieramy się w ciepłe ciuchy już na chwilę przed zjazdem. Zjazd do kopalni odbywa się szybem Campi (od łacińskiego campus - pole, jako, że był ono położony poza miastem), zgłębiony w latach 1556-1568, był to główny szyb wydobywczy kopalni w okresie eksploracji gór zachodnich, obecnie również jest to główny szyb turystyczny, z trzech jakie dziś pozostały - reszta została zasypana, a ślad po nich to ustawione wagoniki do wożenia urobku.

To teraz już tylko czekanie nam pozostało. Razem z córką z pewną dozą stresu powiązanego z wielką ciekawością - to będzie nasza pierwsza wizyta pod ziemią (no dobra, byłem w podstawówce w kopalni srebra w Tarnowskich Górach, ale nic z tego nie pamiętam). 
Wita nas przewodnik, Marcin z sumiastym wąsem, ubrany w marynarkę górniczą. Przedstawia nam zasady jakie panują w trakcie zwiedzania i po przywitaniu górniczym - "Szczęść Boże" wkraczamy do przyszybia, gdzie czekamy na windę! Obserwujemy jak pracownik kopalni gongiem oznajmia ruch wagonika i pierwsza część grupy zjeżdża. Wagonik jest piętrowy, do każdego "kosza" wchodzi osiem osób. Wsiadamy do windy, ściskamy się i rozpoczyna się szybki zjazd. Zjazd odbywa się w ciemności, bo oczy nie są przyzwyczajone do ciemności. 
Winda hamuje, wysiadamy, jesteśmy - 212 metrów pod powierzchnią ziemi! Gdy wszyscy już zjadą przechodzimy przez grodzie - gdzie przewodnik dokańcza objaśnianie zasad i po upewnieniu się, że nikt się źle nie czuje, ruszamy na zwiedzanie. Na początek przechodzimy na stację kolejki, gdzie wsiadamy na wagoniki. 

Kopalnia składała się z dwóch części, wschodniej Stare Góry, oraz zachodniej Nowe Góry. Trasa naszej wycieczki obejmie rejon centralnej części kopalni. 
Startujemy! Podróż kolejką trwa krótką chwilę, choć trasa ma ok kilometra długości.

Następnie wędrujemy jeszcze kilka minut na początek trasy, w okolice szybu Sutoris. 
Tu dowiadujemy się o historii powstania kopalni. W skrócie - okolice Bochni znane były od dawna z warzenia soli, początki kopalni, pierwsze wydobycie soli metodami górniczymi zaczęło się odbywać w roku 1251 w szybach Gazaris i Sutoris. Sól wydobywano tu do roku 1990go, co czyni kopalnie jednym z najstarszych nieprzerwanie działającym zakładów przemysłowych w Europie. Po więcej informacji, polecam wybrać się do kopalni na wycieczkę 😉
Podłużnia August.

Sól kamienna.
Rozpoczynamy zwiedzanie, mijając różne punkty, np multimedialne (dość ciekawie przedstawiona scena przybycia kupców genueńskich), eksponaty dawnych maszyn górniczych, czy też stajemy obok szkicu Bazyliki św Mikołaja, która znajduje się nad nami. 
Nasz przewodnik bardzo ciekawie nam o historii kopalni, roli jaką sól odegrała w rozwoju Polski (przychód z niej to było ok 1/3 dochodu państwa, co pozwoliło królowi Kazimierzowi na rozbudowę choćby Orlich zamków - jeden kilogram soli warty był jak pół kilograma srebra, dlatego sól była zwana białym złotem), oraz o pracach jakie wykonywano dawniej w kopalni.
Pan Marcin, nasz przewodnik przy naciekach solnych.
Kolejne miejsce do odwiedzenia to komora stajnie, w której pozostało sporo oryginalnego wyposażenia, bo stajnie pełniły swą rolę do końca lat  tych XX wieku. Tu oglądamy krótki film, oraz kolejne eksponaty, jak bałwany solne, sposób wydobycia ich na powierzchnie itd.
Bałwan solny, czyli duża bryła w kształcie walca.
Przewodnik pokazuje jak działał młynek powietrzny, czyli wczesny system wentylacji w kopalni.
Wspinamy się do komory nad stajniami, by zobaczyć jak wyglądało wydobycie na platformach, oglądamy scenę wypalania metanu...
Widoczne platformy w wysokiej komorze.
Wracamy do głównej podłużni i udajemy się do kaplicy św Kingi. Mijamy lokomotywę i wagon, które dawniej woziły górników. 

Następnie musimy przeczekać przyjazd kolejki i przepięcie lokomotywy, widać ją nadjeżdżającą:
To światło nad torami to lokomotywa.

Kaplica św. Kingi to podobno jedyna kaplica, na świecie, przez którą przejeżdża pociąg 😁

Oglądamy dwa ołtarze: 

wykutą w soli ambonę:

figury z soli świętych:

figura św. Kingi:

Wrażenia dopełnia piękny żyrandol, który wisi u sklepienia. Podczas naszego pobytu przejeżdża pociąg z kolejną grupą zwiedzających. Po krótkiej chwili, ruszamy do komory Ważyn, do której trzeba zejść po ponad 300stu schodach:

Komora Ważyn leży na głębokości 250 metrów, o długości 252 metrów, szerokości 14,5 metra i wysokości 7metrów, z powierzchnią 2500m2; jest to największa komora w kopalni i robi na mnie niesamowite wrażenie! To sklepienie wygląda obłędnie!
Znajduje się tu boisko:

część bankietowa i barowa:

sala dyskotekowa (!):

oraz sala sypialna:

Witają nas dzieci kopiące piłkę, w sali barowej zjadamy przekąski ciepłe - mamy tu półgodzinną przerwę. W sali dyskotekowej dzieci próbują doskoczyć do kolorowej kuli mieniącej kolorami, oraz ganiają za refleksami błądzącymi po parkiecie. Sala sypialna mieści 236 łóżek, są łazienki i dwa razy w miesiącu można skorzystać z takiej oferty pobytu nocnego połączonego ze zwiedzaniem. 
Jest jeszcze grota solna, w której można zażyć inhalacji.
My ruszamy dalej do ostatniej z atrakcji. Schodzimy pochylnią na najniższy poziom dostępny w trakcie naszej trasy, by później nieco się wspiąć dochodząc do komory nr 81. Po drodze przewodnik pokazuje nam  oglądamy efekt ruchów zaciskania się górotworu, w tempie ok 0,5 do 1cm na rok, oraz słuchamy o najgorszej pracy w kopalni, czyli przy wypompowywaniu wody przy wykorzystaniu kieratu nożnego, przez ciągły kontakt z wodą, skóra się bardzo wysuszała, powodując szybkie postarzenie, stąd tych pracowników zwano dziadami. Wykonywali ją często więźniowie.

Po dojściu długą pochylnią do komory 81, leżącej 236 metrów pod ziemią grupa się rozdziela, przewodnik zabiera 6 osób i idziemy na koniec przeprawy łodzią, w którą to wsiadamy, po dopłynięciu innej grupy. 

Do przepłynięcia mamy 120 metrów, górnicy, którzy nas przeprawiają opowiadają skąd wzięła się nazwa komory, informują o głębokości solanki, oraz wskazują jak wysoka jest tu komora - dochodzi do 9 metrów. Na koniec mówią, żeby zamoczyć palce i spróbować jak słona jest solanka - bardzo bo jej zasolenie to ponad dziesięć razy większe niż w większości mórz na świecie.
Wpływamy w ciemność, a po chwili widzimy pomarańczowe światła, klimat jak z kopalni Morii:

Krótki spływ skończony. Wysiadamy, wchodzimy na mostek nad wodą oglądając odpływającą łódź:

😃
Teraz pozostało nam wrócić, wpierw do komory Ważyn, skąd po tych trzystu kilku schodach wejść na podłużnie August, skąd mamy niedaleko do podszybia.

Wchodzi się lepiej od zejścia, mokre schody tak nie przeszkadzają, ale przewodnik narzuca takie dość fajne tempo, więc część wycieczki dociera na górę zdyszana 😁

Ostatnia atrakcja, to wyjazd windą górniczą na ziemię, teraz oczy przyzwyczajone do ciemności widzą już więcej szczegółów. 

Na górze spotykamy znajomych, razem podjeżdżamy na rynek Bochni i idziemy wpierw na obiad, a potem na sam rynek, by choć trochę zobaczyć jednego z najstarszych miast małopolski, przewodnik wspominał nawet, że to najstarsze miasto. 
Mijamy drewnianą dzwonnicę, która stoi obok Bazyliki św Mikołaja:
(czyli pod nami jest punkt przy którym wisi rycina tejże bazyliki)

a następnie dochodzimy do przepięknego rynku. Oczywiście to drwina, bo to jeden z wielu rynków jakie dotknęła betonoza - tragedia!

Na rynku stoi pomnik Kazimierza Wielkiego z 1871 roku:

upał gasi kurtyna wodna:

obok rynku jest szyb Sutoris:

Jest już późne popołudnie więc pora na powrót, w domu jesteśmy chwilę po zachodzie słońca, szybko padając ze zmęczenia.

Garść informacji. Wybór tras jest kilka, minimum trzeba poświęcić na nie trzy godziny, my wybraliśmy 4godziną trasę a jest jeszcze wersja o godzinę dłuższa. Można jeszcze wybrać się po starej części kopalni poznać jej jeszcze bardziej surową wersję (trasa dla osób dorosłych). Można również wybrać zwiedzanie nocne połączone z noclegiem pod ziemią.
Bilety warto kupić te dwa, trzy dni wcześniej, my kupując dwa dni przed sobotą, jeszcze mieliśmy możliwość wyboru godzin zwiedzania, w dniu odwiedzin bilety kupić można tylko w kasie, przy nas parę osób wychodziło jeszcze na miasto po zakupie, najpewniej musieli trochę na zjazd poczekać.
Nie mam porównania do najbardziej znanej kopalni soli, w Wieliczce, ale kopalnie w Bochni jest podobno surowsza (słowa min przewodnika i żony, która w niej była).
W komorze Ważyn można kupić ciepłe posiłki (obiady, fast foody), napoje - wycieczka obejmuje ok 30minutową przerwę w tej komorze. 
Zdjęcia można robić, poza rejonem szybu, nie wolno robić zdjęć pracownikom, o czym się przekonałem, gdy chciałem zrobić zdjęcie lokomotywy, dostając porządny opiernicz od maszynisty 😉, zdjęcie szybko usunąłem 😁. 
Również nagrywanie i publikowanie multimediów jest nie polecane, choć te ciężko nagrać, bo najzwyczajniej jest tam strasznie ciemno. 
Pod względem zdjęć to była ciężka sprawa dla mnie. Wysokie iso (większość to 1600 a i 3200 czasem trzeba było użyć), przesłona otwarta na maksa, do tego z racji sporej ilości osób w grupie (30) ciężko było czasem odejść by ująć w kadrze niektóre obiekty. W kaplicy doszły też kolejne grupy, co powodowało, że ciężko było o zdjęcia bez ludzi.

Najważniejsze. Czy nam się podobało? Mnie zdecydowanie tak, o kopalniach naczytałem się za małego, więc na tę wycieczkę się bardzo cieszyłem i...nie zawiodłem się. Dziewczynom też się podobało. 
Trafiliśmy na fajnego przewodnika, który ciekawie opowiadał. W mojej relacji jest dosłownie garstka tej wiedzy, jaką nam przekazał, min po to aby polecić zainteresowanym odwiedziny w kopalni.
To teraz Zabrze, może Tarnowskie Góry? I Wieliczka 😉

Komentarze