Spóźnione ferie zimowe.
Zima 2020 charakteryzuje się małą ilością śniegu, bardziej przypomina późną jesień. Pod koniec roku dopada nas choroba, która pokrzyżowała nam plany na ferie w styczniu, więc przekładamy urlop o miesiąc i planujemy pobyt nad Bałtykiem.
Idziemy jeszcze kawałek i robimy odwrót, w dobrym momencie, bo za chwilę zabawa się zaczyna nudzić i zaczyna się serial, zmęczona jestem ;)
Jednak gdy zbliża się wolne, nad morzem ma wiać (to jeszcze do przyjęcia) i padać. Ale nie śnieg, a deszcz. Jechać cały kraj by siedzieć na kwaterze? No to nie dla nas. Zaczynam szukać miejsca, gdzie może jednak odnajdziemy zimę? Mazury - to samo co nad morzem. Sudety? Wiatr i deszcz. O i jest takie miejsce, gdzie powinna być zima. Bieszczady. Jednak nie udało mi się przekonać moich dziewczyn i w ostateczności jedziemy...do Szczawnicy, którą bardzo lubimy.
Po drodze leje. Pogoda...że szkoda gadać. Gdy jednak dojeżdżamy do Mszany, widzimy w oddali na szczytach trochę bieli. Której zaczyna przybywać, wraz ze wzrostem wysokości.
Gdzieś między Gorcami a Wyspowym...
Szczawnica wita nas dość pogodnie, słońce próbuje się przebić przez chmury, jednak śniegu tu nie ma... Po dojeździe, wiadomo jakiś obiad, jakiś spacer, karczma z góralską muzyką...
Następnego dnia podczas śniadania, zaczyna padać. Śnieg!!! :)
Spotkaliśmy zimę!
Miał padać deszcz, więc w planach mieliśmy zwiedzić zamek w Niedzicy. Jedziemy jednak w coraz piękniejszym otoczeniu. Droga przez Pieniński Park Narodowy jest biała, drzewa, sosny oblepione śniegiem. No po prostu pięknie!
Gdzieś w drodze.
Powoli dojeżdżamy do celu, mijamy Jezioro Sromowickie i parkujemy pod zamkiem. Kupujemy bilety i idziemy zwiedzać. Po przekroczeniu bramy, słyszymy jak facet sprzedający obrazy krzyczy na dzieciaki na tarasie by nie rzucały śniegiem ;)
Zamek w Niedzicy.
Zamek z początków XIV w, był strażnicą węgierską na granicy z Polską, po przeciwnej stronie Dunajca stał zaś Polski Zamek w Czorsztynie. Zamek zwany też Zamek Dunajec (węg. Nedecvár) dopiero po pierwszej Wojnie Światowej znalazł się na terytorium naszego kraju. Z ciekawostek, na zamku tym odnaleziono inkaskie kipu, ale dokładnie legenda ta jest opisana, więc odsyłam do poszukania jej samemu. Zamek jest zachowany prawie w całości. Dziś stoi nad Jeziorem (Zbiornikiem) Czorsztyńskim, prezentuje się malowniczo, dawniej jednak prezentował się bardziej majestatycznie, bo położony jest na wysokiej skale.
Zamek w Niedzicy i Czorsztynie zdjęcie ze strony:
Na dziedzińcu zamku dolnego.
Wchodzimy do zamku średniego, z którego potem przechodzimy na zamek górny. Wpierw jednak zwiedzamy komnaty,w których wstawione są różne eksponaty, meble, stroje itp.
Oraz skarbiec, w którym może znajduje się skarb Inków? ;)
Przechodzimy też przez dziedziniec zamku górnego, na którym stoi podwójnie zakratowana studnia o głębokości 60metrów. Na dziedzińcu mijamy wycieczkę z panią przewodnik, która opowiada historię z życia zamku. Zwiedzamy kolejne komnaty, mijamy kaplicę i wchodzimy na taras, z którego musi się rozciągać piękny widok na Pieniny, jednak my wierzymy na słowo, bo za dużo to jednak nie dostrzeżemy.
Na dziedzińcu zamku górnego.
Podwójna krata nad wlotem studni. Jednak dna nie widać...
Rzut oka na dziedziniec z galerii. Na niewielki dziedziniec.
Widok z tarasu, na zaporę.
Kolejne eksponaty.
Wracając do wyjścia, wychodzimy na kolejny taras, na ten z którego dzieciaki rzucały śnieżki denerwując pana.
Wielka szkoda, że do wieży nie ma możliwości wejścia...
...oraz do Zamku Dolnego.
Następnie idziemy zobaczyć wozownie i dosłownie w chwilę obchodzimy sale z wystawionymi wozami i saniami.
Wracamy już po drodze czarnej, z resztką śniegu w postaci błota...
Kolejnego dnia pogoda ma być łaskawsza i po przebudzeniu widzimy bezchmurne niebo. Śnieg powoli się topi, więc pora się zebrać i tym razem pospacerować. Dojeżdżamy na miejsce.
Dziś ruszamy naszym zdaniem w ładniejszy, z dwóch znanych pienińskich wąwozów; do Rezerwatu Biała Woda.
Auto zostawiamy na parkingu obok kapliczki z pozłacanym dachem i ruszamy.
Oczywiście na początek trzeba się porzucać śnieżkami. Rodzice są wdzięcznym celem ;)
I tak ciesząc się, z zimy, ze śniegu (świat się stał o wiele piękniejszy i zima przyjemniejsza), idąc wzdłuż potoku dochodzimy do początku rezerwatu.
Mijamy tablice informujące o historii tych ziem, które kiedyś były zamieszkane przez Rusinów Szlachtowcych, którzy zostali przesiedleni stąd w 1947r, w akcji Wisła...
Przechodzimy przez mały mostek i idziemy dalej. Tu między skałami zaczyna wiać zimny wiatr, na niebie powoli zaczynają się pojawiać chmury...
Śniegu coraz więcej, tu zima mocno trzyma. Nagle z góry, drogą jadą sanie ciągnięte przez konia:
My oglądamy atrakcję i ruszamy dalej. Mijamy miejsce, gdzie kiedyś stał mostek, na którym robiliśmy sobie kiedyś zdjęcie, niestety mostka nie ma, za to w tym miejscu jest mała tama, najpewniej bobrza.
Idziemy jeszcze kawałek i robimy odwrót, w dobrym momencie, bo za chwilę zabawa się zaczyna nudzić i zaczyna się serial, zmęczona jestem ;)
Bania i mały wodospad.
Robię jeszcze zdjęcie starej kapliczki, która się zachowała po wsi Biała Woda:
Postać Chrystusa wyciętego z blachy na drewnianym krzyżu, to pozostałość po kulturze Rusinów, a kapliczki takie można spotkać we wschodniej Słowacji i na Rumuni. To własnie z północy Rumuni w XIV w nastąpiła wołoska kolonizacja Karpat, z której wykształcili się Huculowie, Bojkowie i Łemkowie, którzy zamieszkiwali od Bieszczad po Pieniny.
Wracając mam wrażenie, jakbym się przeniósł w Góry Izerskie...ale to moje wrażenie przez drzewa, a śnieg zatarł charakter pieniński...
Gdy wychodzimy z rezerwatu na niebie znów pojawia się trochę błękitu, więc postanawiamy zajrzeć jeszcze do byłej cerkwi w Jaworkach.
Skała Smolegowa.
Ostatnie widoki.
Gdy prawie dwa lata temu byliśmy w Wąwozie Homole, to nie starczyło już naszym małym nóżkom sił na zwiedzenie kościoła, a i pewnie nie były nóżki te zainteresowane zwiedzaniem go.
Gdy później doczytałem, że to Cerkiew św. Jana Chryzostoma w Jaworkach z 1798roku, to stwierdziłem, że warto by ją obejrzeć.
Cerkiew po wojnie została przejęta przez kościół rzymskokatolicki i do dziś pełni taką rolę. Mnie szczególnie zainteresowało wnętrze, niestety gdy podjeżdżamy, to możemy tylko podejść pod drzwi i popatrzeć na niego. Jest zamknięty.
Wnętrze dawnej cerkwi.
Zdjęcie ze strony:
Nie zostaje nic innego jak pojechać na obiad.
Po południu jeszcze idziemy na ciasto i herbatę do schroniska Orlica.
Dunajec, w Szczawnicy, widać tor kajakarstwa górskiego.
Orlica, schronisko. W końcu można zjeść ciasto czekoladowe ;)
Pieniny...
I tak oto nie mając nadziei na zobaczenie zimy, udaje się nam jednak, z czego się bardzo cieszymy :)
dziękuje :)
Komentarze
Prześlij komentarz