Marcowe spacery...wiosna proszę państwa!
Na początku marca w końcu po burej pogodzie wyszło słońce. Zrobiło się słonecznie, świat wypiękniał i nawet trochę ciepło.
Więc gdy mam wolne, uciekam z miasta na spacer po łąkach.
Dzisiejszy wpis, będzie z dwóch spacerów.
Na spacer jadę blisko, tak na prawdę to chcę po prostu przewietrzyć głowę, przypomnieć sobie obsługę zakurzonego aparatu.
również trawy są zmrożone...
Te mnie dostrzegają, a raczej jak napisano mi na forum jurajskie.pl, usłyszały mnie i mimo, że blisko nie byłem, to uciekają ode mnie jeszcze dalej:
W lesie za mną słyszę trzaski i widzę między drzewami ucieka kozioł, niestety nie zdążyłem go "upolować" w obiektywie. Za to sporo przede mną, na łąkach widzę chyba kolejne sztuki, są cztery. Robię im zdjęcie i dopiero wywołując je dostrzegam, że na drzewie siedzi spory ptak:
Postanawiam podejść sarny jak najbliżej się da. Ruszam w ich kierunku, z początku udaje mi się kryć się za krzakami i drzewami:
Cieszę się tym słońcem, tym ciepłem i tym, że mimo szarości przedwiośnia, to słońce trochę kolorów wydobywa i podkreśla:
Sarnom robię co jakiś czas zdjęcia. W pewnym momencie zamieram, bo i one chyba coś zwęszyły. Stanęły i jakiś czas nasłuchują i rozglądają się. Stoję bezruchu, więc po chwili udaje mi się jeszcze trochę podejść w ich stronę, ale w końcu mnie słyszą/widzą i one też uciekają. Tu chwile przed ucieczką:
Z drzew nad potokiem zrywają się też jakieś ptaki:
Powoli dochodzę do strumienia, który jest jeszcze skuty lodem, choć pod nim woda wartko płynie.
Na spacer jadę blisko, tak na prawdę to chcę po prostu przewietrzyć głowę, przypomnieć sobie obsługę zakurzonego aparatu.
Gdy rano wychodzę z domu jest jeszcze mroźno ale na niebie brak chmur. Świeci słońce i jest pięknie (tak wiem powtarzam się), aż w końcu chce się żyć, nawet mimo, że zima jeszcze próbuje nie dać za wygraną, kałuże skute lodem:
Ale mamy wiosnę! Meteorologiczną, ale jednak to wiosna 😉
Auto zostawiam przy ruchliwej drodze, co chwila coś nią przemyka, ale już po kilku krokach dostrzegam, że za krzakami kilka metrów od drogi pasą się sarny:Nieco dalej przez łąki biegnie kozioł, jeszcze dalej w krzakach pasą się kolejne trzy sarny, istne sarnie królestwo 😉:Te mnie dostrzegają, a raczej jak napisano mi na forum jurajskie.pl, usłyszały mnie i mimo, że blisko nie byłem, to uciekają ode mnie jeszcze dalej:
W lesie za mną słyszę trzaski i widzę między drzewami ucieka kozioł, niestety nie zdążyłem go "upolować" w obiektywie. Za to sporo przede mną, na łąkach widzę chyba kolejne sztuki, są cztery. Robię im zdjęcie i dopiero wywołując je dostrzegam, że na drzewie siedzi spory ptak:
Postanawiam podejść sarny jak najbliżej się da. Ruszam w ich kierunku, z początku udaje mi się kryć się za krzakami i drzewami:
Sarnom robię co jakiś czas zdjęcia. W pewnym momencie zamieram, bo i one chyba coś zwęszyły. Stanęły i jakiś czas nasłuchują i rozglądają się. Stoję bezruchu, więc po chwili udaje mi się jeszcze trochę podejść w ich stronę, ale w końcu mnie słyszą/widzą i one też uciekają. Tu chwile przed ucieczką:
Z drzew nad potokiem zrywają się też jakieś ptaki:
Dochodzę do miejsca, gdzie woda spływa niejako z łąk do strumienia i tu postanawiam odpocząć, oraz popodziwiać jakie wzory tworzy lód:
Spacer okupiłem zgubieniem stopki od jednej nogi statywu...
Dzień po spacerze w Czeladzi (z innej relacji) buntuję się 😉 i mówię, iż chcę pojechać na spacer w przyrodę. Ale nie w góry, tam pewnie będą dzikie tłumy, wraz z błotem i pozostałością śniegu w postaci mokrych placków.
Wysypiamy się i dopiero przy śniadaniu po namyśle wybieramy kierunek na gdzie chcemy pojechać.
Dojeżdżamy na miejsce i gdy tylko przy polach znajdujemy kawałek miejsca, zostawiamy auto i ruszamy na spacer.
Jesteśmy na Białej Drodze i choć dziś już nie ma (niestety) słynnego suchego drzewa, to jest inne i to do niego, a może i dalej dziś zamierzamy się przejść. Jest cieplej niż w sobotę, wiatr nie ma tej nutki zimna w sobie, wieje też zdecydowanie mniej. Jak to przyjemnie wędrować w samej bluzie!
Wokół rozbrzmiewa trel skowronków, te po dwa, po trzy ptaki fruwają śpiewając i generalnie to jest jeden z niewielu dźwięków jaki nam towarzyszy. Co jakiś czas minie nas jakiś rowerzystka, pod koniec kilka motocykli. Przejedzie kilka aut...mimo to jest spokojnie:
W oddali widzimy jak sarny biegną polami znikając za wzniesieniem. Po krótkim czasie udaje się nam je dostrzec na tle nieba:
Nie śpieszy się nam nigdzie, ale też jakoś mocno nie marudzimy, jednak drzewo osiągamy po kilkudziesięciu minutach:
Wokół cisza i tylko śpiew skowronków:
Zabrałem dziś drona, ale...zapomniałem karty pamięci...może to i dobrze, nie będzie bzęczenia...choć te pola z góry muszą fajnie wyglądać, ale...wrócę tu jak się zazieleni!
W pewnym momencie obok nas, z traw podrywają się jakieś ptaki (zapewne to kuropatwy), udaje mi się tylko ich kupry w locie sfotografować:
Mnie z córką niezwykle interesuje dziwny masz na szczycie pagóra, oboje stwierdzamy, że warto do niego podejść i zobaczyć go z bliska. Wchodzimy na miedzę i ruszamy w jego kierunku:
Choć mnie to interesuje też co można zobaczyć za pagórem. Pojawiają się inne pejzaże, niewidoczne z drogi:
Gdy dochodzimy blisko do szczytu, widzimy jurajskie góry, czyli min Straszykowa (relację z niej: Straszykowa Góra i Ruskie Góry ) :
i na koniec spaceru oglądamy jak nadlatuje helikopter, zatacza koło i ląduje obok ekipy, która lata sterowanym samolotem, by po chwili się unieść i odlecieć:
a my wracamy na obiad do domu...
Wiosna! 😃
Piękny waruneczek trafiłeś!
OdpowiedzUsuńDziękuje, trafiło się :)
UsuńZmrożone trawy i skute lodem kałuże bez śniegu dookoła to chyba najlepsze co serwuje wiosna/jesień, gdy śniegu jeszcze nie ma.
OdpowiedzUsuńWidokowo tak, podobnie jak kiedyś mróz na oknach robił piękne wzory!
Usuń