podsumowanie 2019

Czas zrobić powoli podsumowanie mijającego roku.
Był to dla mnie owocny rok, jeśli chodzi i o same góry i o urlop letni. Urlop jesienny niestety był za to słaby.




Rok 2019 był to rok powrotów. I nowości. Oraz skreślania z listy planów celów górskich. Oczywiście nie brakło kilku rozczarowań. Takim był styczeń, dużo śniegu, brak rakiet, stare opony zimowe w aucie, które w mieście ledwo dawały radę, więc bałem się pojechać na bardziej strome drogi górskie...i tak minął mi pierwszy miesiąc. Klapa ;)
Ale już w lutym było lepiej.
Zaczęło się od powrotu w rejon, który swego czasu dla mnie bardzo dużo znaczył. Kilka lat, gdy mało po górach chodziłem, to w rejon Rysianki prawie co rok odwiedzałem. Potem nastąpiła czteroletnia nieobecność i na początku tego roku, postanowiłem wrócić w ten rejon, ale od strony dla mnie nieoczywistej, bo od północy:
Zapomniałem zrobić sobie zdjęcia...
Pojechaliśmy też rodzinnie do Krakowa:

W marcu, praktycznie rzutem na taśmę, bo w ostatni dzień marca ruszyłem w rejon, który miałem na swojej liście. 
Pasmo Orawsko-Podchalańskie i podziwianie Babiej Góry, która mi się skojarzyła z afrykańskim Kili:


W kwietniu udało się w końcu pojechać rodzinnie, znów w miejsce z listy do skreślenia.  
W pogórze - Jamna wczesnowiosenna.


W długi weekend majowy mieliśmy rekonwalescencje, więc siedzieliśmy, nietypowo w domu.
Potem zajumałem ;) pomysł na wycieczkę od kolegi i w maju pojechałem w Beskid Wyspowy.


Czerwiec to kolejny powrót, ale nie do bardzo dawno odwiedzonego miejsca, a Jamnej, czyli powrót po ledwie dwóch miesiącach. Wycieczka ważna, bo to pierwsze nocowanie z rodziną i znajomymi w górach, w Bacówce (choć nie w samym budynku, a obok).
Córa tym razem przeszła o kilometr więcej na swoich nogach, ale końcówkę już u mnie na barana ;)

Relacja z czerwca - Pogórze Rożnowskie część druga.

Dodatkowo zaczęliśmy jeździć na bazę, przy okazji odwiedzając Orawskie Podzamcze i łażąc po okolicach:




Lipiec to miesiąc urlopowy, więc powoli szykujemy się do pierwszego wyjazdu nad Adriatyk, ale jeszcze udało mi się skoczyć w kolejne miejsce z listy planów, w Góry Złote i Bialskie:


Relacja lipca - Góry Bialskie i Złote (Sudety)

Oraz odbyć kolejne spacery po Beskidzie Żywieckim, choć u naszych sąsiadów południowych:



A potem pojechać na urlop.
Wpierw jedziemy na naszą bazę, po drodze jedząc obiad w karczmie w Węgierskiej Górce, po północy po wymianie koła w jednym z aut poprzez Słowację ruszamy do Klagenfurtu. Tam odsypiamy, mały spacer po okolicy, podziwianie szczytów Alpejskich i ruszamy na następny dzień ku Rovinj.
Chorwacja:


Austria i Alpy Karawanki i Noryckie:



Musieliśmy wcześniej wrócić, więc mając jeszcze kilka dni wolnego, pojechaliśmy w Sudety. A plany były na jakieś Słowackie pasmo.
Odwiedziliśmy Góry Stołowe, Orlickie i Bystrzyckie.
W pierwszy dzień jedziemy od razu w Błędne Skały, potem zwiedzamy Kudowę Zdrój i jedziemy na kwaterę do Zielinca:

W drugi dzień jedziemy na Szczeliniec Wielki, po nim zwiedzamy Duszniki Zdrój:

W dzień wyjazdu a zaraz ostaniego dnia urlopu, wjeżdżamy kolejką na grzbiet gór Orlickich (wjazd pod Serlich):

a potem jedziemy zobaczyć Torfowisko pod Zieleńcem:
I po urlopie :( 

W sierpniu znowu odwiedziny na bazie w Żywieckim:

Był też pobyt w szpitalu w Istebnej, ale nie brałem aparatu i pogoda się na tyle zepsuła, że nawet telefonem nic nie robiłem. W między czasie pojechaliśmy z żoną na mały spacer na Jurę:

I w końcu pod koniec miesiąca spełnić największe marzenie, a więc typowa wędrówka z rodziną z noclegiem w schronisku:
Śląski i wjazd na Czantorię:



Ognisko pod schroniskiem.
Oraz drugiego dnia zejście na dół i przejażdżka pociągiem:

Najważniejsze, że co obiecane córze, to spełnione (wjazd kolejką na górę, ognicho z kiełbaskami, pociąg) no i kolejne spanie już typowo w górach rodzinne.
Relacja z sierpnia - Beskid Śląski

We wrześniu jadę zobaczyć krytykowane przeze mnie Gorce. Postanowiam to sprawdzić osobiście, drugi raz pojawiając się w Gorcach. Po dziesięciu latach.


Nocleg w Gorczańskiej Chacie, oraz część hal bardzo przypadły mi do gustu, wobec czego stwierdzam, że Gorce mi się podobają.

W październiku planowałem pobyt na kilka dni w górach, w czasie urlopu. W planach Niski, niestety, to największy zawód roku, bo ani w Niskim nie pojawiłem się, ani na te kilka dni rodzinnie nigdzie nie pojechaliśmy. Na osłodę i to skuteczną, za to pojechałem żonie pokazać jedno z piękniejszych miejsc w górach,a dokładnie w Beskidzie Śląskim. Halę Jaworową.

Spodobało się bardzo!

W listopadzie miałem szkolenie z pracy. Mieliśmy okazję wybrać miejsce, moja propozycja wygrała, więc dwa dni spędziłem w Beskidzie Makowskim, zdobywając z wielkim trudem wieżę na Surzynówcę i Magurkę :


I gdy myślałem, że ponura jesień zakuje mnie w bloku, to na sam koniec udało mi się wybrać dzień, kiedy prognozy idealnie się sprawdziły, na dole mgły, a ja mogłem wystawić twarz do słońca. 
Wędrując w Beskidzie Małym przez Grupę Żurawnicy:





Grudzień to zaś miesiąc, kiedy nie planuję wyjść w góry, a jeśli już, to tylko z żoną. O ile będą odpowiednie warunki, oczywiście miejsce już mam wybrane :)

Mały bonus dla czytelników bloga. Fotograficzny. Może nie robiłem dużo sesji zdjęciowych, ale kilka ich było, cały czas się uczę, co jakiś czas dochodzą nowe akcesoria. I tak, udało mi się w zachodzącym słońcu zrobić zdjęcie dąbrowskiej małej Wenecji, czyli Okradzionów:

Kto nie był, a ma blisko, polecam. Mniej więcej w tym miejscu zaczynają się spływy kajakowe po Białej Przemszy, niedaleko są bardzo fajne tereny, gdzie można znaleźć min ślady łosi.

Ćwiczyłem też zdjęcia nocne:

Były zabawy z bokehem:




Poranek w parku dąbrowskim:

Spacer po Pszczynie:

I skansen Pszczyński:

Próbowałem dalsze widoki złapać z Sosnowca:

Dostrzegłem w końcu Tatry z Zagórza:
średnio widoczne, ale zarys widać nad tą wieżą z prawej.

Oraz z Góry Dorotki:

No zachód słońca z Góry Dorotki:

I na koniec kolejny bokeh:

Podsumowanie.
15 dni w górach. Plus te na bazie, szkolenie. Samych wycieczek 13.
3 razy nocowałem w górach. Dwa razy z rodziną.

Suma wędrówek 207km z ok 2670m przewyższeń.

W Beskidach byłem 7x, w Sudetach 4x, w Alpach 1x, na Pogórzu 2x.

Beskidy:
Żywiecki Beskid 2x
Śląski Beskid 2x
Beskid Wyspowy 1x
Beskid Mały 1x
Gorce 1x

Pogórze Rożnowskie 2x

Sudety:
Góry Złote i Bialskie 1x
Góry Stołowe 2x
Góry Orlickie 1x
Góry Bystrzyckie 1x

Odwiedziłem nowe dla mnie pasma:
Góry Złote, Bialskie, Stołowe, Orlickie, Bystrzyckie, Alpy Noryckie, oraz Pogórze Rożnowskie.

Najważniejsze, że zaczęliśmy rodzinne wędrówki i ostatnio córka pyta kiedy pójdziemy w Beskidy!

To był dla, mnie udany rok. Plany na kolejny? Są. Ale już się nauczyłem, nie zdradzam ich. Wyjdą - super. Nie? To za jakiś czas je skreślę z listy...

Oczywiście w większości to kapuściane góry, miejsc mało znane ogółowi...

Ps. Co na plus?
Sudety, poznałem 5 nowych pasm.
Chorwacja. No i podziwianie Alp.
O rodzinnych wycieczkach pisałem.

Rozczarowania?
Brak wycieczki w Słowackie góry. Brak wejścia na jakiś szczyt alpejski.
No i brak wyjścia w styczniu w góry...
Ale jak widać, rozczarowań było mniej, więcej plusów

Komentarze