Wiosna w buczynie, część druga.

Spacerów ciąg dalszy. Rodzinie spodobały się zdjęcia z buczyny, więc po obiedzie decyzja, jedziemy.
Czym się będzie różnić? Zakładam dziś tele-obiektyw i trochę spłaszczę perspektywę. No i jesteśmy wcześniej, więc jest inne światło, zresztą słońce dziś takie zamglone...

Więc dojeżdżamy i idziemy na spacer po lesie. Dla ciekawych, w tym lesie nie spotkaliśmy nikogo, więc można odetchnąć pełną piersią leśnym powietrzem.



Robię też kilka zdjęć rodzinnych, oraz zwracam uwagę na szczegóły.



Idziemy granicą lasu bukowego, od mieszanego i tą ścieżką dochodzimy do drogi szutrowej:

Następnie idziemy ku wieży. Tu z jednej strony mamy chaszcze z lasem sosnowym, z drugiej brzozy. Lubię też brzozy :)


Przy drodze pojawiają się niebieskie kwiatki, na co zwraca córka uwagę i nie pozwala za szybko iść. Kwiaty są też wyżej:

Malujemy strzałki, by inni wiedzieli, gdzie trzeba iść ;)

Skręcamy ku wieży. Tu mijają nas pierwsi spacerowicze, oraz przemykają rowerzyści. Pod dęba nie podchodzimy, bo oglądają go dwie panie, więc zostawiamy go na powrót.

 Pod wieżą zjadamy kanapki i po chwili rozpoczynamy powrót.
Oglądamy dęba i powoli wracamy, marudząc, ile jeszcze i jak to nogi bolą...


Gdy dochodzimy do ostatniej prostej, nagle odzyskujemy siły i nawet na bieg do auta ich starcza.

A w samochodzie zasypiamy...no dobra poza rodzicami ;)


Ps. Ja pod domem tylko biegnę po statyw i jadę po kolegę. Dojeżdżamy nad most i idziemy uchwycić zachód słońca. 


Komentarze